Czy w wakacje da się odpocząć od psychologii?

Pewnie, że się da…, ale po co? Zawsze lubię łączyć przyjemne z pożytecznym. Jakiś czas temu obiecałem sobie, że przesiądę się na rower typu gravel. Udało się, bo ten który sobie wymarzyłem, pojawił się nagle w sprzedaży. Tuż przed wakacjami Unibike GEOS czekał na mnie w jednym ze sklepów rowerowych we Wrocławiu.

Byłem przy jego narodzinach – tzn. widziałem jak w serwisie specjalista nawijał na niego pierwszą owijkę, jak regulował hamulce, biegi. Razem dokręcaliśmy pierwsze pedała, koszyki na bidony i już po chwili mogłem jechać na nim prosto do domu.

Tak rozpoczęła się moja nowa przygoda. Jak to mówi Dorota „Mambaonbike”, zapamiętałem sobie jedno zdanie, które wypowiedziała pod koniec recenzji: „rower musi się przede wszystkim podobać” (tu test, który świetnie opisuje jaki gravel rower na początek). GEOS już od dawna chodził mi po głowie. Jest bardzo podobny do mojej szosy CANYON’a, na której jeżdżę od lat. Ten UNIBIKE jest od niej bardziej uniwersalny. Jak to z gravelami jest – pojedzie prawie po każdym szlaku – tego potrzebowałem.

Pech chciał, że na początku lipca złapałem jakąś paskudną infekcję gardła i krtani. Prawdopodobnie przesadziłem z klimatyzacją i zostałem uziemiony na prawie dwa tygodnie. Mogłem tylko patrzeć na mój nowy nabytek, zero szans na jazdę…

Wykorzystałem ten czas na ustawienie roweru, na mój serwis (sam serwisuje swoje rowery), czyli sprawdzenie każdej niemal śrubki kluczem dynamometrycznym. Dokręcenie ich z siłą jaką zaleca producent. Potem kąty kierownicy, wysokość siodełka, serwis niezniszczalnych pedałów SPD 520, potem dzwonek i system Garmina (czujniki, oświetlenie, radar, komputer). Dokupiłem parę mniejszych toreb na lokalne wyprawy. Przymierzyłem komplet bikepackingowy Topeak i Lezyne, który mam i sprawdza mi się od lat. Teraz dopełniam go i szukam dodatkowych toreb na widelec. Miałem całe dwa tygodnie na to, by poznać mój nowy rower centymetr po centymetrze :-).

Dość o sprzęcie, bo od kilku dni już jeżdżę i mam taką frajdę z jazdy jak nigdy. Do tej pory na szosie, gdy kończył się asfalt to musiałem zawracać. Teraz nie boję się żadnej drogi. Najfajniej jest odkrywać na nowo okolice Wrocławia w nocy. Przedwczoraj wracałem z Sobótki do domu przy pięknej pełni księżyca (tak, wiem nazwisko zobowiązuje 😉 ), było super!!! Temperatura idealna, zero wiatru, na drogach praktycznie po 21.00 robi się pusto. Wystarczy dobre oświetlenie, nawigacja, woda i start…, przed siebie…, w nieznane…

Po drodze spotykałem tylko nocnych łowców – przed niemal każdą miejscowością przez szosę przebiegały mi koty. Moimi towarzyszami podróży były gwiazdy i księżyc, a jedynym dźwiękiem jaki słyszałem był szum opon i miarowa praca łańcucha… i to jest idealny czas dla psychologa, aby poukładać sobie myśli, odciąć się od zgiełku dnia codziennego…

Dlatego, nie chcę odpoczywać od psychologii w wakacje, wręcz przeciwnie, chcę więcej i więcej pracować 😉

Mój CANYON niezawodny towarzysz podróży, musi chwilę poczekać, ale i o nim nie zapomnę.

NERON PODPALIŁ RZYM?

Czy zdawali sobie sprawę jak łatwo jest podpalić całą Polskę?

Neron podpalił Rzym dla zabawy… Chciał zniszczyć miasto i państwo za swojego życia, takie miał pragnienie.

Podobno Neron patrzył z okna swojego pałacu na płonące miasto? Jego kraj? Oderwany od rzeczywistości szaleniec, który przestał rozumieć otaczający go świat? Jego życie zdominowały urojenia? Realizował swoją obsesję w rzeczywistości… (o tym czytamy w legendach)

Kogoś Wam to przypomina?

Polska ?płonie?, ludzie wyszli na ulice. Kolejny „pożar” wywołany przez nieodpowiedzialnych polityków.

Czy to celowe podpalenie? Czy brak rozsądku?

Od dawna narasta wrażenie, że polską polityką zajmują się ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy z wagi swoich decyzji. To co robią ma realny wpływ na losy całego narodu? Na życie wielu rodzin…

Suweren otwarcie krzyczy: SPRZECIW! WON! WOJNA!

Władza od dawna narzuca swoją wolę bez konsultacji. Zapomniała o dialogu ze społeczeństwem.

Tego Polacy nie akceptują!

Politycy powinni się tego tłumu bać, jeśli ruszy, to już nic go nie zatrzyma.

Czy to już czas na gruntowną zmianę na scenie politycznej?

Bez wątpienia ten protest jest inny od wszystkich, które były do tej pory, moc, energia… i determinacja…

KWESTIA HONORU…

Obejrzałem dziś kolejny film o zbrodni katyńskiej. Tym razem reżyser pokazał jak nasi sojusznicy skutecznie tuszowali prawdę o ludobójstwie Stalina. Przypomniał też jak byli traktowani po wojnie nasi żołnierze przez Anglików. Z jaką łatwością zapomniano o ich bohaterstwie i poświęceniu. Stali się „darmozjadami” i problemem. To było bardzo upokarzające dla nich i dla nas, jako narodu.

Minęło kilkadziesiąt lat, nikt nie został ukarany za zbrodnię na Polakach i nikt nie został potępiony za ukrywanie prawdy przez ponad pół wieku. Co więcej moi rodacy chętnie emigrowali na wyspy i z wielkim zaangażowaniem pracują tam do dziś, wykonując prace, których dumny, angielski obywatel nie chce się podjąć… Polacy pracują często poniżej swoich możliwości. Sprzątają mieszkania, wykładają towary w sklepie i biorą zapomogi, zasiłki – ile się tylko da…

Jak mają nas szanować, gdy sami nie dbamy o swoją godność? Za parę złotych, lub za „miskę ryżu” ( tak uważa premier) będziemy zapier… ile wlezie. Byle starczyło na flaszkę i trochę zagrychy…

Nie każdy Polak taki jest, ale mam wrażenie, że Stalinowi i Hitlerowi udało się dość mocno przetrzebić polski naród z ludzi, którzy wiedzieli i pamiętali czym jest honor…