Pandemia, pandemią, ale to tylko jedno ze źródeł obecnego nieporządku. Może tylko wygodny pretekst dla polityków?
Ten polityczny bałagan! Nie mogę już na to patrzeć. Byłem przekonany, że w wolnym, demokratycznym kraju wybory to świętość. Że szacunek dla zasad, tradycji to absolutna podstawa państwa prawa.
Kolejne tamy zdrowego rozsądku są niszczone. Zrywane na naszych oczach przez tę powódź niekompetencji, cynizmu, która zalewa Polskę.
Kilka dni temu ostentacyjne złamanie dobrego obyczaju w Sądzie Najwyższym i to przez strażnika Konstytucji.
Jeszcze wcześniej groteskowa gra i próba wprowadzenia głosowania w kopertach. Całkowite lekceważenie Konstytucji. Wybory, które miały się odbyć i kosztowały ogromne pieniądze podatników, tak po prostu się nie odbyły. Co robi w tej sytuacji opozycja? Targuje się o zmiany terminów, ustala na nowo zasady przeprowadzenia kolejnych – tak naprawdę tych samych wyborów.
Coś tu nie gra! Państwo polskie jest słabe. Poprzednim razem sprzątaliśmy podobny bałagan przez 123 lata. W zasadzie musieliśmy walczyć o prawo do autonomii ponad wiek, żeby w ogóle móc zrobić porządki.
Jest źle. Jak bardzo? Takim wskaźnikiem stanu naszego państwa, papierkiem lakmusowym może być poziom destrukcji hodowli koni, upadek stadniny w Janowie Podlaskim. „Tylko koni żal…” Zaborcy, okupant, a nawet komuniści nie zrobili przez wielki, tego co politycy w ciągu niespełna dekady…
Depczemy tradycję, dorobek ostatnich pokoleń w zamian za ochłapy typu trzynasta emerytura, zapomoga na dzieci, drobne na kredki do szkoły…
Wielką zbrodnią inteligencji popełnioną w ostatnich trzech dekadach tzw. „wolności” jest brak solidnej edukacji młodego pokolenia. Przestaliśmy uczyć wartości, szacunku dla prawa, zrozumienia zasad państwa prawa, reguł demokracji.
Kult pieniądza jest powszechny. Nawet nie to! Oceniamy ludzi po stanie posiadania. Nie po dokonaniach, ale po tym co mają! Nie ważne są wartości, które reprezentują. Liczy się to czym jeżdżą i jak mieszkają… Liderami stają się miernoty, nic nie warte.
Zachowujemy się jak dzieci – wystarczy ładne opakowanie, plakacik i wydmuszka staje się obiektem pożądania… Kinder niespodzianka… Z tą jedną różnicą: rządzenie to nie zabawa. To przede wszystkim odpowiedzialność za innych i to ogromna. Jak ma być dobrze, skoro o naszym życiu decydują ludzie, których jedynym prawdziwym przyjacielem jest kot…
Tyle w ten deszczowy poranek. Trzeba zabrać się za porządki. Posprzątać mieszkanie, poukładać książki na półkach. Przygotować się na nowe. Zmiany będą, to pewne.
W głowie brzmi „Jeszcze będzie przepięknie”, piosenka wykonana przez TILT, tekst pana Tomasza Lipińskiego.
To bardzo piękne słowa i cały czas, niestety, aktualne:
Widziałem domy o milionach okien A w każdym oknie czaił się ból Widziałem twarze, miliony twarzy Miliony masek do milionów ról
Ciemny tłum kłębił się i wyciągał ręce Wciąż było mało i ciągle chciał więcej I wciąż nie starczało, ciągle było brak Ciągle bolało, że ciągle jest tak
Strach nie pozwalał głośno o tym mówić Strach nie pozwalał kochać się i śmiać Strach nakazywał opuścić w dół oczy Strach nakazywał cały czas się bać
Mieszkańcy miasta i przyjeżdżający Tacy zmęczeni i tacy cierpiący Przeklinający swój codzienny los Słyszałem także taki głos
Jeszcze będzie przepięknie | Jeszcze będzie normalnie | Jeszcze będzie przepięknie aaa…
Ciemny tłum kłębił się i wyciągał ręce Wciąż było mało i ciągle chciał więcej I wciąż nie starczało i ciągle było brak Ciągle bolało, że ciągle jest tak
Jestem pewien, że historia Waszego życia ma akapity, w których rolę odegrali konkretni ludzie. To może być sympatia z podwórka, pierwsza zielona miłość, a może już coś bardziej poważnego ? związek dorosłych ludzi, który nie przetrwał próby czasu.
Wracamy myślami do tych ludzi, którzy odcisnęli wyraźny świat na naszej psychice. To oni powodowali, że poszukując partnera, bratniej duszy na resztę życia pod uwagę braliśmy doświadczenia i wspólne przeżycia.
To ważne, by nie pozostawać zbyt długo w toksycznych związkach, bo takie po pewnym czasie wyniszczają, spalają i może się tak zdarzyć, że otwieranie kolejnego rozdziału książki zwanej życiem będzie trudne, a w skrajnych okolicznościach niemożliwe.
Niewolno się jednak zamykać na nowe doświadczenia. Człowiek to zwierzę stadne. W samotności, zapada się w sobie, przestaje odczuwać radość, gorzknieje i z zamienia się w ludzki wrak. Znam takie przypadki, ludzi mocno zranionych, zdradzonych, porzuconych. Są i tacy, którzy po stracie partnera, nie zawsze mając na to wpływ ? śmierć, nie są w stanie zbudować nowej relacji. Czekają na koniec? i spełnienie boskiej obietnicy o życiu wiecznym w raju.
Wole pamiętać po takich znajomościach tylko te dobre chwile. Od kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że żyjemy dla wspomnień, alby po śmierci, gdy trafimy w nicość można było zanurzać się we wspomnieniach. Dlatego tak ważna jest higiena umysłu. Spędzać czas z ludźmi pozytywie nastawionymi do świata. Unikać wampirów energetycznych, którzy zawsze marzą tylko, aby zarazić cię swoim jadem. Dlaczego masz być szczęśliwym człowiekiem? Przecież świat jest do dupy i ciągnie się jak rolka papieru toaletowego! Oj! Takich ludzi omijam z daleka, może dlatego mam tak mało znajomych, a jeszcze mniej przyjaciół. Jako naród, jesteśmy wybitnie skażeni i mamy naturalną tendencję do narzekania. W grupie ludzi, złożonej z różnych stron świata, na lotnisku, dworcu kolejowym bez trudu poznamy naszych rodaków. Wystarczy minuta spóźnienia i oni pierwsi rzucają w eter znajome słowa: kurw?a mać! I to się już zmienia na szczęście! Stajemy się obywatelami świata. Podróżujemy i dostrzegamy, że można żyć inaczej.
Po co marnować życie na narzekanie i zamartwianie się. Lepiej zmieniać to co niedobre, a jak się nie da to po prostu zostawić to za sobą, daleko, daleko.
Czasem zastanawiam się co poczuję, gdy spotkam na ulicy człowieka, z którym kiedyś wiele mnie łączyło, ale z jakiegoś powodu nie wyszło. Mam kilka takich wspomnień. Zawsze miałem nadzieję, że uda się im poukładać życie, odnaleźć szczęście. Nie żałuję swoich wyborów. Zawsze były przemyślane, a każdego człowieka traktowałem z szacunkiem.
W nieudanych związkach, wina zawsze leży po środku. Nie da się inaczej. Obie strony odpowiadają za sukces i obie w równym stopniu za porażkę. Ważne, aby powiedzieć sobie w dniu rozstania wszystko, całą szczerą prawdę i dać sobie szansę w ten sposób na uniknięcie ponownego popełnienia tego samego błędu w kolejnym związku.
Na pewno spotkam ludzi, którzy mieli mocny wpływ na moje życie. Góra z górą nigdy się nie zejdzie, a człowiek z człowiekiem zawsze. To się sprawdza i spotykamy ich w najmniej oczekiwanym momencie.
Nie szukam kontaktu, nie potrzebuję tego. Jestem szczęśliwym, zdrowym człowiekiem. Każda znajomość, nawet ta nieudana, która sprawiła mi swego czasu ogromny ból, czegoś dobrego mnie nauczyła. Nie poddawajmy się zauroczeniu, słabości chwili. Patrzmy zawsze oczyma szeroko otwartymi, bo mamy jedno życie. Jedną, jedyną szansę, aby je przeżyć w taki sposób, by nie żałować.
Ludzie u kresu swoich dni, często wracają do dawnych miłości, znajomości. Odkrywają bolesną prawdę. Człowiek zmienia się nieustanie, z każdym dniem, z każdą godziną. Nabiera nowych doświadczeń, uczy się patrzeć na świat inaczej. Tylko oczy pozostają zawsze takie same, może trochę mętnieją, ale są bardziej charakterystyczne dla każdego człowieka niż odcisk serdecznego palca. Nigdy nie kłamią. Chciałbym wierzyć, że gdy spotkam dawne sympatie zobaczę w nic tylko tę radość, którą zapamiętałem na zawsze. Chcę wierzyć, że nie zobaczę w nich bólu smutku, złości i rozpaczy, jaki towarzyszył nam obojgu, gdy się rozstawaliśmy. Tego nie chcę pamiętać i nigdy więcej sobie przypominać. Modle się do świata o to szczęście, którego doświadczam dziś dla każdego człowieka, z którym miałem okazję się spotkać w ciągu tych czterech dekad na tej Ziemi.
Rano obserwowałem spotkanie ślimaków. Dość specyficzne otoczenie ? spalonej ziemi, a mimo to szukają się, zapewne po to by zapoczątkować nowe życie, przetrwać. To jest najważniejsze dla życia na ziemi ? przetrwanie, przekazanie genów dalej. Bez względu na wszystko jutro wstanie nowy dzień, niech będzie lepszy od tego, który właśnie mija, na pewno nie gorszy.
Książki, to był ostatni bastion…, który w świecie moich przyzwyczajeń, opierał się dygitalizacji. Do niedawna uważałem, że nic nie zastąpi przyjemności obcowania z tradycyjną, drukowaną prozą.
Od dziecka dużo czytałem. Pomagał mi fakt, że rodzice zgromadzili pokaźną bibliotekę w domu. Zawsze miałem co czytać, zawsze pod ręką. Dawniej nie było też problemu z utrzymaniem bibliotek, nawet na małych wsiach działały niewielkie punkty biblioteczne.
Jednak prawdziwą miłość do książek zaszczepiła we mnie Pani Henryka Pytel. Była moją wychowawczynią w czwartej klasie szkoły podstawowej i jednocześnie administrowała szkolną biblioteką. To Ona pierwsza zauważyła, że uwielbiam przygody, historię, zagadki, opowieści o podróżnikach i podróżach.
Nie pamiętam wszystkich tytułów, ale „Tułacze” W.H.G. Kingston, „Wyspa Skarbów” R.S.L. Stevenson, „Szatan z siódmej klasy” K. Makuszyński, to absolutna klasyka, którą często czytałem po kryjomu, pod kołdrą, z latarką w ręku…, bo rodzice nie pozwalali mi siedzieć do późna, zwłaszcza gdy następnego dnia musiałem wstać rano do szkoły.
Przyszedł czas na przygody Pana Samochodzika, Tomka Wilmowskiego. Cóż to były za historie! Nie można w tym zacnym gronie pominąć Winnetou, bohatera cyku powieści K.May’a. Uczciwi, honorowi, idealiści, takie wzorce czerpałem z książek. To byli bohaterowie mojego dzieciństwa i towarzysze trudnych czasów dojrzewania, którzy mieli wpływ na mój charakter, na moją osobowość. Pomagali mi poradzić sobie z goryczą porażek, zwycięstw, ale i z burzą pierwszych nastoletnich uczuć, tzw. „zielonych miłości”. Dzięki nim dokonywałem właściwych wyborów, dziś to wiem.
Twórcy tego typu literatury stworzyli postacie, które stały się wzorem do naśladowania dla wielu pokoleń młodych ludzi. Patrzę na to, co się dzieje w polskiej polityce i mam poważne wątpliwości, czy liderzy partyjni przeczytali choć jedną lekturę obowiązkową tego typu ( jestem politologiem i trudno mi się odciąć, od takich dygresji, wybaczcie). Takie honorowe, godne naśladowania postawy kształtowało ZHP, które jeszcze istnieje, ale skala działania, zasięg organizacji nie jest już taki jak dawniej.
Ideały, którymi kierują się bohaterowie książek takich autorów jak: A. Szklarski, Z.Nienacki, bywają trudne do naśladowania w naszym świecie. Fakt, nie są to bohaterowie doskonali. Mylą się, popełniają błędy, mają wątpliwości. Każdy pisarz wie, że idealny jest Bóg i „święci na obrazkach”. Każdy człowiek ma wady. Moim idolom z czasów młodości nie brakuje takich cech jak: uczciwość, honor, godność. To przymioty, których deficyt zauważamy patrząc na celebrytów, polityków.
Uwielbiam czytać, w czasie pandemii mogłem nadrobić zaległości. Czytam kilka książek w tygodniu. Lubię dostawać i kupować nowe, takie prosto z księgarni. Zdaję sobie sprawę jak dużym wysiłkiem i ciężką pracą jest tworzenie. Dlatego chętnie kupuję nowe książki. Po przeczytaniu oddaję je do bibliotek. Uważam, że w ten sposób płacę autorowi i wydawcy za ich pracę. Za wysiłek, za to, że z każdym nowym zdaniem, które czytam, mogę czuć się lepszym, bardziej wyedukowanym człowiekiem. Nie mogę gromadzić już więcej książek, bo nie ma na to miejsca. Poza tym, już tak mam, że zazwyczaj nie wracam do raz przeczytanych powieści. Podręczniki, poradniki, książki naukowe ten zbiór i tak przytłacza nas w mieszkaniu 😉
Pandemia, zostań w domu, wreszcie dużo czasu dla siebie. Wszystko fajnie, ale w pewnym momencie, po kilku tygodniach zaczyna brakować „paliwa”. Miałem trochę e-booków, ale czytanie na tablecie, laptopie męczy bardzo wzrok. Ciągłe patrzenie w żarówkę skończyło się tym, że już dziś muszę nosić okulary. Na szczęście tylko do czytania.
Proces zmiany przyzwyczajeń w tej kwestii, trwa u mnie od pewnego czasu. Jednak szybkie czytanie książek nie było tak szybkie w przypadku wydań elektronicznych. Nie sprawiało mi takiej przyjemności jak obcowanie z papierową, tradycyjną książką. Na urządzeniach, których na co dzień używam do pracy, trudno zadbać o spokój i skupienie – SMS, telefony, powiadomienia, maile… Tradycyjni rozpraszacze uwagi. Zawsze zapominam wyłączyć jakieś powiadomienie.
Od pewnego czasu, przyglądałem się urządzeniom dedykowanym do czytania książek elektronicznych. Nie robiły na mnie specjalnego wrażenia. Na pierwszy rzut oka wyglądały trochę archaicznie. Monochromatyczny ekran, z pozoru słaby kontrast, powolna reakcja, nie zachęcały mnie do kupna. Coś jednak musiałem zrobić. Jeśli chodzi o nowe książki to brak mi cierpliwości. Nie chcę czekać zbyt długo na zamówione w księgarni nowości. Wypatrywać i czekać, aż przyniesie je kurier do domu. Zdarza się, że pewnych tytułów, które mnie interesują, nie ma już w sprzedaży. Trudno je namierzyć w antykwariatach, a w czasie pandemii biblioteki są zamknięte.
Przeczytałem kilka wpisów na blogach. Blogerzy bardzo dokładnie opisują wady i zalety czytników ebooków. Nadal nie byłem przekonany. Nie chcę kupować kolejnego urządzenia, które wyląduje na dnie szuflady, bo nie będzie miało takiej funkcjonalności, jakiej oczekuję. Rozmowy ze sprzedawcami w sklepie, też nie pomagały rozwiać moich wątpliwości. Jestem „początkującym” minimalistą, więc ostatnio staram się raczej pozbywać rzeczy. Mam naprawdę spory nadmiar zbędnych klamotów i nietrafionych zakupów (kilkanaście zegarków, a noszę tylko jeden, plecaki i torby, laptopy itd.). Moja żona bardzo mnie pilnuje, żebym nie kupował kolejnych, „zbędnych” gadżetów. I co? Mam kupić kolejny elektroniczny sprzęt, który ma się okazać niepotrzebnym złodziejem miejsca.
Jestem uparty i nie poddałem się. Poszukałem strony na FB i postanowiłem zapytać o zdanie prawdziwych fanów tego sposobu czytania książek. Pod moim wpisem pojawiła się lawina opinii. Prawdziwe tsunami komentarzy i podpowiedzi. Znalazłem odpowiedź na pytanie, który czytnik wybrać, bo to że jest to najlepsze urządzenie do gromadzenia i czytania książek cyfrowych, jest dla tej społeczności oczywistą oczywistością 😉
W ciągu kilku godzin wybrałem urządzenie i sklep, w którym warto je zakupić, a następnego dnia miałem już na swoim biurku nowoczesny czytnik ebooków.
No i co dalej?
Na razie same pozytywne wrażenia, choć jeszcze jestem na tym etapie, że przypadkowe kliknięcie odkrywa kolejne pożyteczne funkcje. PocketBook okazał się trafnym wyborem, bo chcę nadal korzystać z abonamentu Legimi. Dawno mi się nie zdarzyło – czytałem pół nocy w łóżku! Adaptacyjne podświetlenie tekstu jest rewelacyjnym rozwiązaniem. Nie przeszkadzam mojej żonie, nie muszę czytać przy zapalonym świetle. Czytnik ma swoje światło diodowe, które automatycznie reaguje na zmianę warunków zewnętrznych. Nie męczą mi się oczy, bo mogę sobie dowolnie regulować wielkość i rodzaj czcionki. Nieosiągalne w przypadku książki drukowanej. Urządzenie jest lekkie. O wiele lżejsze od papierowej książki, a tekst jest zawsze wyraźny i dobrze czytelny. Do tego ma naprawdę wydajną baterię. Jedno ładowanie i ciągle działa. Telefon, tablet, laptop to czasem jedna doba, kilka godzin i konieczność ładowania. W przypadku czytnika, można zapomnieć o ładowaniu, wreszcie można się uwolnić od gniazdka w ścianie!
W ciągu kilku minut przeniosłem swój elektroniczny zbiór do PocketBook, zaraz po tym jak spersonalizowałem swoje nowe urządzenie. Założyłem nowy profil, połączyłem go z moimi danymi w chmurze i już! To wszytko – to działa! Teraz mogę kupować książki w formie elektronicznej. Dbamy w ten sposób o środowisko naturalne, bo nie trzeba zużywać na druk kolejnych ton papieru i farby drukarskiej, nie ma też konieczności transportowania, przesłania – mniej spalin.
Jeszcze jedna fajna sprawa. Gdy czytam, mój czas spędzony z książką nie jest odmierzany minutami, ale stronami, które pozostały do końca rozdziału. Gdy w czytniku jest otwarta książka, nie wyświetla się żaden zegarek (przynajmniej ja mam takie ustawienia). Mogę się skupić tylko na zdaniach, faktach, które przynoszą kolejne wyrazy, odszyfrowane, odczytane, z rozmysłem uszeregowane w odpowiednim porządku przez autora. Nie muszę kartkować stron, żeby ocenić, czy moja cierpliwość zostanie nagrodzona jeszcze tego wieczoru, czy muszę się oderwać od lektury i poczekać do rana, a może jeszcze jestem w stanie naciągnąć reguły ziemskiego czasu i dokończyć, to co musi być dokończone.
Świat się zmienia, zmienia zmieniajmy się razem z nim, ale starajmy się aby to była tylko dobra zmiana. Już po tak krótkim czasie, wiem że będę sięgał jeszcze po papierowe wydania niektórych książek – bo lubię ich zapach, zwłaszcza nowych, ale mam też pewność, że będą to już tylko szczególne okazje. Od teraz nie będę się rozstawał z czytnikiem, wreszcie będę mógł każdą wolną chwilę wykorzystać na chłonięcie słów, zdań moich ulubionych autorów.
Na koniec chcę podziękować społeczności FB eCzytelnicy – ebooki, audiobooki, czytniki ebooków i pracownikom sklepu czytio.pl z Wrocławia.
Kolejny etap rewolucji cyfrowej jest już za mną. Trochę czasu minęło, zanim się przekonałem do zmiany. Kolejny bastion padł. Byłem przekonany, że jeszcze długo nic nie zastąpi drukowanych książek. Na pewno nie będzie to to samo, ale… Żyjemy w nowej epoce, technologia przynosi nowe, praktyczne rozwiązania. Warto iść z duchem czasu. Do tego, że trzeba i warto czytać, nie muszę przekonywać nikogo 😉
Informacja o plikach cookies.
Jeśli chcesz kontynuować i pozostać na stronie, zgadzasz się jednocześnie na pozostawienie informacji o sobie. W sieci nikt nie jest anonimowy. POLITYKA PRYWATNOŚCI
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaPolityka prywatności