Dwa tygodnie temu ukazał się ciekawy artykuł… Dlaczego pracodawcy nie chcą dostrzec, że pracownicy zaczynają sobie cenić możliwość łączenia życia zawodowego z rodzinnym. Tymczasem wiele korporacji zmusza do wyjazdów integracyjnych, ale bez rodzin – gdzie tu sens. Taka propozycja jest dobra dla początkujących pracowników i wypalonych menadżerów, którzy nie mają życia prywatnego. Pierwsi zaczynają i po chwili znajdą sobie miejsce w innej korporacji, drudzy nie są już tak perspektywiczni. Prędzej czy później brak rodzinnego życia i frustracje z tym związane przenoszą się do pracy – mobbing, tyrania, brak zrozumienia problemów pracowników = brak umiejętności skutecznego motywowania. Gdyby ktoś chciał sięgnąć do historii, to w dawnych zakałach pracy (PRL) popularne były wyjazdy z szefostwem, ale równie istotne były imprezy dla pracowników z ich rodzinami. Tymczasem nadal w większości korporacji oferuje się np. wycieczki zagraniczne za wyniki w sprzedaży, ale tylko dla handlowców i menadżerów. Czy wakacje z szefem to naprawdę nagroda? Czy nie jest to sposób na bezkosztowe zwiedzanie świata dla kadry kierowniczej?, bo niestety bez względu na wynik zazwyczaj cyklicznie wyjeżdża stała grupka dyrektorów i prezesów. Większość wywiadu, jaki przeprowadzam rekrutując tyczy się tego co nie jest bezpośrednio związane z pracą przyszłego kandydata – dopiero te odpowiedzi pokazują ile i co chce osiągnąć przyszły pracownik. Pracodawcy niestety nie chcą zmieniać oferty – uważają, że są tak wspaniali, że karta sportowa, medyczna i możliwość wyjazdu na wakacje z szefem to jest magnes, któremu trudno się oprzeć… Tymczasem wielu z nich, oderwanych od rzeczywistości, zapomina co w życiu ważne: rodzina, potem praca i gdzieś pomiędzy własne pasje – to zdrowe podejście do życia, cdn.
Miesiąc: styczeń 2018
Cywilizacja nas wykończy
Dziś nie wiemy już co nas zabija, nie zdajemy sobie z tego sprawy. Powietrze, bez którego możemy wytrzymać zaledwie kilka minut nie nadaje się do oddychania, jedzenie ma co raz to nowe ulepszacze w składzie, woda – to już czasem tylko ciecz która zawiera jakieś ilości H2O. Szokująca była dla mnie informacja, że moje dziecko nie wychodzi na dwór w przedszkolu, bo ogłoszono alert antysmogowy. Na ferie zimowe jadę nad morze, bo w górach nie ma dobrego powietrza. Po co nam nowe technologie, po co nowoczesność, która nas zabija. Przecież cywilizacja miała chronić człowieka, większość naukowych wynalazków miała w swojej pierwotnej genezie służyć człowiekowi. Coś nam to nie wychodzi. Super szybkie komputery, samochody, samoloty – wszystko aby dogonić, zaoszczędzić czas. Tylko po co? Na życie mamy tylko chwilę. Nie jesteśmy w stanie skutecznie walczyć z rakiem, którego wywołują zatrute powietrze, żywność, brudna woda – cywilizacja. Jest jeszcze jedna myśl, która przychodzi mi do głowy. Natura broni się przed człowiekiem? Biorąc pod uwagę, że gościmy na ziemi stosunkowo krótko. Ssaki ewolucyjnie szybko rozgościły się na naszym globie, ale gady też miały swoją złotą erę, może my też mamy tylko chwilę. Jest wiele teorii, które określają przyczyny zagłady dinozaurów. Człowiek wykończy się sam, jeśli nie będzie to wojna, do skutecznej autodestrukcji wystarczy nasza cywilizacja, która jest żarłoczna i nienasycona, przy tym nierozważna, bo tylko głupiec podcina gałąź, na której właśnie siedzi…
Sztuczne święta..
Już za nami, gorączka zakupów, korki i cała otoczka, której nie chcemy kojarzyć z tym co pamiętamy jeszcze z czasów dziecięcych. To co się dzieje od kilku lat ze świętami w Polsce, sprawia, że chwilami mam ochotę przenieść się w czasie. Pamiętam jak to wyglądało kiedyś. W domu unosił się ten cudny zapach gotowanej kapusty, grzybów, każdy miał coś do zrobienia, pomagało się mamie, tacie. Nawet taka pozornie łatwa sprawa jak życzenia wymagała zaangażowania i odrobiny wysiłku. Trzeba było odpowiednio wcześniej kupić kartki świąteczne, przypomnieć sobie adresy, imiona wujków, ciotek i kuzynostwa. Wypisać je starannie, potem okleić znaczkami i wysłać na poczcie. Dziś mamy SMS’y, nawet nie trzeba się zbytnio trudzić, można skorzystać z udogodnienia, pójść na łatwiznę i wysłać szablon do wszystkich adresatów w książce telefonicznej. Takich życzeń nie lubię najbardziej. Co to ma być? Maszynka do wysyłania życzeń. Jak dostaję takiego SMS to mam ochotę go natychmiast wykasować. Jednak staram się zmieniać ten obyczaj i na każdego odpisuję własnymi słowami – jest to mój wyraz szacunku jakim darzę adresata życzeń. Wtedy, w mojej ocenie ma to sens, inaczej byłbym powielaczem świątecznego spamu. Tęsknię za świętami z lat dzieciństwa, było skromniej, ale jakoś tak bardziej razem. Wydaje mi się, że byliśmy bardziej obecni, wspólnotowi. Dziś, spotkania rodzinne są trochę inne, może to czasy w jakich przyszło nam żyć?, wszędzie biegniemy, nawet przy wigilijnym stole jest jakoś tak zbyt szybko. Mamy tak dużo, ale tak niewiele z tego jest naprawdę.