ZMĘCZENIE?, TO MOŻE JEDNAK MINIMALIZM?

To już kolejny tydzień. Zastanawiam się jak długo wytrzymamy w domach. Pogoda za oknem zachęca do wyjścia na spacer, rozsądek podpowiada jednak, że należy unikać wszelkimi sposobami kontaktu z innym człowiekiem – nikt nie może być pewien, że nie jest nosicielem groźnego wirusa.
Praca w domu, czas na czytanie, na porządkowanie myśli i rzeczy. Tu wracam do minimalizmu.
Od dawna przyglądałem się jak bardzo konsumpcja zdominowała życie nasze. W tygodniu zaganiani, żeby zarobić pieniądze, weekendy w galeriach handlowych, żeby odreagować zmęczenie dnia powszedniego.
Błędne koło, napędzane sprytnymi sztuczkami specjalistów od marketingu. Każdy sezon to nowa moda, a na dodatek spada jakość ubrań. Kupujemy więcej, częściej i zanim się zorientujemy mamy pełne szafy ubrań, które nie nadają się do noszenia. Wykorzystują to firmy, które wystawiają kontenery na zużytą odzież. Niestety, tylko część z nich zajmuje się pomaganiem i działalnością charytatywną, pozostałe realizują założenia czysto biznesowe. Konsumenci zapełniają kontenery rzeczami, bo brak miejsca w szafie, bo kolejny sezon się zbliża. To błędne koło. Ciągle tylko kupuj, kupuj i kupuj.
Minimalizm jest odpowiedzią na wewnętrzny bunt wielu z nas. Zgromadzone rzeczy zaczynają przytłaczać człowieka. Elektronika, gadżety podobnie jak ciuchy zmieniają się sezonowo. Poza tym rozwój technologi sprawia, że jesteśmy zmuszeni do regularnej wymiany telefonów. W starych komórkach nie jest aktualizowany już system operacyjny. Z czasem nie możemy korzystać z aplikacji, do których się przyzwyczailiśmy. Podobniej jest z komputerami, kolejne wersje oprogramowania wymagają do płynnego działania wydajniejszej grafiki, lepszego procesora. Tak jest ze wszystkim.
Świat pędzi jak oszalały, zmusza się nas, abyśmy dotrzymywali mu kroku.
Trzy tygodnie temu stało się coś nieoczekiwanego. Wirus, groźba choroby zatrzymały to koło zamachowe, napędzające wszechobecny konsumpcjonizm. Zamknięte galerie, konieczność spędzania czasu w domu ma swoje plusy. Jest czas, by zajrzeć do szuflad, szaf, garaży, piwnic i strychów. Można spojrzeć na swoje „zbiory” i zastanowić się „quo vadis” człowieku?
Od kilku dni porządkuję swoje zbiory rzeczy. To nie wszystko, sięgam głębiej, staram się uporządkować myśli. W domu, w którym jest komplet domowników bywa trudno, ale da się. Zachęcam wszystkich do refleksji nad tym wszystkim co nazywamy stylem życia? Może warto coś zmienić w przyszłości. Ja będę próbował.
Dużo bym dał, żeby każdy dzień, który spędziłem w galerii na zakupach wykorzystać inaczej. Gdy skończy się czas izolacji, to pierwsze miejsce do którego się udam z pewnością nie będzie sklepem. Marzę o spacerze po lesie, treningu na rowerze, daleko, daleko poza miastem. Tam gdzie czuć wolność i przestrzeń ograniczoną tylko linią horyzontu, tam gdzie wzrok już nie sięga… Tak mało cenimy wolność. Była tak powszechna…, nie docenialiśmy jej. Minimaliści zwracają uwagę, że nie ma nic bardziej cennego od czasu. Nie da się go kupić, ale łatwo go spieniężyć. Zawsze uważałem, że aby poczuć się szczęśliwym, trzeba chcieć więcej. Byłem w błędzie, trwoniłem czas na nieistotne sprawy, toksycznych ludzi. W zeszłym roku zweryfikowałem część projektów, które mocno absorbowały mój czas. Zamiast odpoczywać, czytać, być w domu z rodziną starałem się naprawiać, to czego się nie da uleczyć.
Ludzie zawsze będą pazerni na władzę, osobiste korzyści. Większość tylko udaje społeczników, a jak przyjdzie co do czego sprzedają się politykierom, małym cwaniaczkom. Szkoda na to czasu, mojego czasu.
Ten czas kwarantanny utwierdza mnie w przekonaniu, że to dobry moment na zmiany.