PRZYDATNE GADŻETY

PocketBook Touch HD 3 (632). Mam zobowiązanie wobec członków grupy na FB, dzięki którym dokonałem trafnego wyboru. To Oni, ostatecznie przekonali mnie do zakupu czytnika ebooków w tej wersji.

Nowoczesna biblioteka.

Za czytnikiem rozglądałem się od jakiegoś czasu. Trochę czytałem na temat elektronicznego papieru, który jest bardzo dobrze czytelny w pełnym słońcu, przy świetle dziennym. Nie wymaga w takich warunkach dodatkowego podświetlenia i dlatego nie męczy tak oczu. To jest najbardziej istotna cecha, która odróżnia go od urządzeń, kupowanych za kilo monet z kosmiczną technologią użytą przy konstruowaniu procesorów, które działają w ich metaliczno-szklanych obudowach.

Tablety, laptopy, telefony mają tę ułomność, z którą współczesna technologia nie potrafi sobie poradzić z blaskiem promieni słonecznych na masową skalę. Słyszałem, że testowano nawet smartfony z ekranem hybrydowym: tradycyjnym amoled i dodatkowym w technologi e-ink. Nie wzbudziły jednak zachwytu i nie są hitem sprzedaży.

Ekrany czytników przypominają swoim wyglądem pierwsze komputery. Monochromatyczny wyświetlacz, który wyraźnie smuży przy odświeżaniu strony. To może sprawiać wrażenie sprzętu o niezbyt zaawansowanych możliwościach. Ale czy o to chodzi? Czy to jest najważniejsze dla czytacza? ( tak nazywam ludzi, których widzę najczęściej z książką w ręku).

Próbowałem czytać książki za pomocą laptopa, z taką samą intensywnością, do jakiej jestem przyzwyczajony korzystając z tradycyjnych wydań. Nie udało się. Z dwóch powodów.

Zmęczone oczy. Mimo, że do pisania, praktycznie używam już tylko laptopa, to patrzenie prosto w żarówkę ekranu przy długotrwałym czytaniu męczyło mnie o wiele szybciej, niż czytanie książki przy słabym oświetleniu. Może kolejne pokolenia czytelników się do tego przyzwyczają i zdobędą tę zdolność na drodze ewolucji, to ja jednak nie potrafię jeszcze spędzić całej nocy na czytaniu. Są takie historie, których nie można przerywać i trzeba dowiedzieć się jakie jest ich zakończenie, nawet jeśli ma to się stać kosztem snu.

To jedno. Drugie to „rozpraszacze”. Zazwyczaj nasze mobilne urządzenia służą do ciągłego bycia w kontakcie. Dlatego informują nas o wszystkim co się dzieje.

Można się odciąć i włączyć tryb samolotowy, ale wtedy odczuwamy pewnego rodzaju niepokój. To jest już nawet zdefiniowane, jako choroba społeczna.

Fakt, gdy się ma rodzinę, to i tak jesteśmy w ciągłej gotowości. To naturalne. Dziecko, żona, przyjaciel mogą potrzebować pomocy, kontaktu. Telefony stacjonarne odchodzą do lamusa i jesteśmy skazani na telefony mobilne. Gdy nie odbieramy, to wzbudzamy niepokój bliskich i tak stajemy się mimowolnie niewolnikami nowoczesnej technologii.

Komunikaty, które wyświetlają się na ekranie telefonu, tabletu w trakcie czytania rozpraszają uwagę. Czytam dużo i szybko, pod warunkiem, że jestem w stanie skupić się na tym co robię i tylko na tym. Dlatego z ciekawością przyglądałem się czytnikom.

Jest jeszcze coś. Nie wszystkie książki, które mnie interesują są dostępne w wersji papierowej. Zamawianie ich w bibliotece, szukanie w antykwariatach, czy na aukcjach internetowych zabiera trochę czasu. Niektórych potrzebuję już, teraz, zaraz, natychmiast i wtedy okazuje się, że za kilka sekund mogę mieć ebooka. To wygodnie. Gdy szukam cytatów, fragmentów, z książek kiedyś, dawno temu przeczytanych, czytnik staje się świetną alternatywą dla biblioteki stacjonarnej.

Trochę to trwało, ale pandemia i ograniczenia, które z nią nastały, skłoniły mnie ostatecznie od podjęcia decyzji. Wybrałem się do sklepu. Mimo starań obsługi i najszczerszych intencji sprzedawców, okazało się, że wiem trochę więcej niż oni sami o tym produkcie. Wybrałem się tam po przeczytaniu kilku artykułów w internecie. Wybór jest ogromny i nie byli w stanie przekonać mnie do zakupu konkretnego modelu.

Koniec języka za przewodnika, znane przysłowie. Tak trafiłem na forum. Na FB eCzytelnicy – ebooki, audiobooki, czytniki ebooków jest ponad 6 tyś. fanów tej technologii. Tylu ludzi na raz nie może się mylić 😉

Z tego co zauważyłem, nawet na tym forum trwa spór: czy Kindle jest lepsze od PocketBook, czy na odwrót. To nie wszystko, są jeszcze inni gracze w branży.

W każdym razie, ponieważ dzięki Bibliotece Publicznej we Wrocławiu stałem się abonentem Legimi, ostatecznie przekonały mnie argumenty właścicieli PocketBook. Polecono mi też sklep Czytio.pl z Wrocławia. Mieszkam tu, wiec naturalnie bardzo mi to odpowiada. Wybrałem model Toucz HD 3, również z polecenia forumowiczów.

Jak się okazało jest to jeden z nowszych czytników. Zależało mi na podświetlanym ekranie, dobrej rozdzielczości, która determinuje jakość kontrastu i pojemnej pamięci. W przypadku tych urządzeń, stosuje się tu inne wymagania, które odbiegają od norm, jakich oczekujemy od telefonów, laptopów. Czytniki, to bardzo oszczędne urządzenia i bardzo wydajne w tym kontekście. Istotna wydała się możliwość korzystania z łączności bezprzewodowej, pojemna bateria i wielkość fizyczna urządzenia.

Nie potrzebuję dużego ekranu, ale musi być czytelny. Po doświadczeniach z telefonami, które w pewnym momencie przestały się mieścić w kieszeni dżinsów, a przynajmniej noszenie ich w ten sposób rodziło obawy, że ulegną uszkodzeniu, utwierdziłem się w przekonaniu, że jeśli mam wybór, to niech książka mieści mi się spokojnie w kieszeni marynarki.

Taki właśnie jest ten czytnik. Jest lekki, ma odpowiedni rozmiar i dzięki temu nosi się wygodnie. Należy pamiętać o zakupie etui. Skorzystałem z promocji w sklepie i nabyłem dedykowane, firmowe, w kolorze, który mi odpowiadał ( choć ja nazwałbym tę barwę raczej „błękitny” niż „niebieski”, ale jestem tylko facetem i rozróżniam ograniczoną ilość odcieni pewnych kolorów). Etui jest podobnie jak czytnik wykonane z należytą starannością i bardzo dobrze dopasowane do urządzenia. Zapewnia mu ochronę przed upadkiem i nie utrudnia codziennej obsługi.

Samo sterowanie, jest banalne dla przeciętnego użytkownika smartfona. W odróżnieniu od Kindle jest możliwość wyboru polskiej wersji menu. Tłumaczenie jest poprawne, a samo nawigowanie jest bardzo intuicyjne. Szybko odnajdujemy potrzebne funkcje.

Pracę z czytnikiem zaczynamy od wyboru języka obsługi, potem odpowiednie hasło do sieci WiFi. Rozpoczyna się automatyczna aktualizacja oprogramowani i personalizacja. Tworzymy profile użytkownika, logujemy się do popularnych serwisów społecznościowych.

Książki możemy zaczytywać zdalnie – przesyłając na dedykowany mail, albo poprzez kabel USB, który jest dołączony do zestawu. Szkoda, że nie jest to USB typu C, a tylko micro. Większość moich sprzętów ma już gniazda w tej technologii. W zestawie jest przejściówka, która umożliwia podłączenie tradycyjnych słuchawek.

Ja wolę łączność bezprzewodową, dlatego wybrałem model czytnika z obsługą bluetooth. Nie słucham zbyt wielu audiobooków, ale może w przyszłości? W każdym razie można też wykorzystać tę technologię, do słuchania muzyki na ulubionych słuchawkach przewodowych.

Jeszcze jedno, kable dołączone do zestawu mają fanie profilowane wtyczki – zwróciłem na to ułatwienie uwagę, nie spotkałem się z takim udogodnieniem nawet w przypadku topowych smartfonów.

Biblioteka jest bardzo intuicyjna w obsłudze. Wyszukiwanie po tytule, nazwisku autora książek, nie stanowi problemu. Działa sprawnie dzięki wydajnemu (jak na potrzeby tego sprzętu) procesorowi i pamięci RAM.

Na głównym ekranie pojawiają się pozycje, które przesłaliśmy do czytnika ostatnio i te, które akurat czytamy. Mamy tu ikony: Legimi, półki z książkami, notatek, aplikacji – jednym słowem wszystkiego co jest nam potrzebne.

Bardzo łatwo dodaje się notatki w trakcie czytania. Naturalnym udogodnieniem jest możliwość doboru jakości, wielkości czcionki, a nawet odstępów między wersami – dokładnie tak jak w takcie tworzenia, gdy piszemy coś w dowolnym edytorze tekstu. To istotne, bo można tak dobrać sobie parametry wyświetlania, aby uniknąć konieczności korzystania z okularów do czytania.

Czytnik jest bardzo lekki, nawet z etui nieporównywalnie lżejszy od telefonu komórkowego. Ja ma wersję w kolorze szarym (na zdjęciu w etui), ale można zdecydować się na inne dostępne w sklepie. Posiada też fizyczne przyciski: podświetlony, dobrze wyczuwalny pod palcem na krawędzi do włączania, oraz cztery płaskie na froncie urządzenia. Służą do nawigowania, „kartkowania stron”, do otwierania menu oraz do powrotu na główny ekran. Ekran urządzenia jest aktywny, reaguje na dotyk – to bardzo ułatwia obsługę.

Obudowa jest wykonana z tworzywa, ale sprawia wrażenie trwałej i solidnej – warto jednak zainwestować w etui, jeśli kogoś denerwują rysy, które bez wątpienia pojawią się prędzej, czy później w przypadku częstego użytkowania. Dedykowane etui, ma magnes, który sprawia, że urządzenie automatycznie budzi się po otwarciu okładki, bądź przechodzi w stan uśpienia – stan oszczędzania energii.

Najważniejsze pytanie: jak długo możemy czytać na jednym ładowaniu? Tego do końca jeszcze nie wiem. Po pierwszym ładowaniu ( powinno trwać całą noc, aby uzyskać efekt maksymalnej wydajności baterii) i ustawieniu wszystkich parametrów mam jeszcze 70% baterii. Czyli około 30% wykorzystał czytnik w trakcie weekendu, przy włączonym cały czas WiFi i czytaniu książki (ponad 300 stron) z wykorzystaniem adaptacyjnego podświetlenia ekranu. Telefon, laptop, tablet padłby po kilku godzinach. To dowód na prawdziwość argumentów, że czytniki są bardzo wydajne energetycznie.

Zakładam, że jak przestanę bawić się ustawieniami i ograniczę korzystanie łączności bezprzewodowej (będę używał jej tylko w chwili synchronizacji z kontami online, do pobrania nowych książek), to o przywiązaniu do gniazdka w ścianie, będę mógł zapomnieć na przynajmniej tydzień lub nawet dwa.

Statystyki (Legimi) podpowiadają, że czytam średnio po 5 godzin na dobę. To zadziwiające, jak bardzo jesteśmy statystyczni. Nigdy nie zwracałem uwagi, na to ile przeznaczam czasu na czytanie. Każda książka ma swój osobny zegar, który nijak ma się do tego, który odmierza nam sekundy, minuty. W czytniku to ilość stron do końca rozdziału – spodobało mi się to bardzo.

Podsumuję już to co mogę powiedzieć po pierwszych kilku dniach użytkowania PocketBook Touch HD 3 (632) kolor szary i etui kolor niebieski (błekitny?).

Solidnie wykonane. Gdy trzymam je w dłoni, odkrywamy zaskakujący fakt, że to jest bardzo lekkie urządzenie o optymalnych rozmiarach. Mogę śmiało powiedzieć o nim, że jest mobilne.

Łączność bezprzewodowa, jest ułatwieniem lecz nie koniecznością. Podobnie jak reagujący na dotyk ekran. To są standardy, do których jesteśmy przyzwyczajeni w trakcie codziennego korzystania z telefonów komórkowych. Ten czytnik to ma i to jest super.

Trzeba się przyzwyczaić, że ekran reaguje z pewnym spowolnieniem na nasze komendy, ale to jest naturalna cecha elektronicznego papieru, która wynika z użytej do jego wykonania technologi e-ink.

Podświetlenie adaptacyjne (czujnik steruje automatycznie jego intensywnością) doskonale się sprawdza, gdy lubimy czytać w nocy. Jest też w miarę oszczędne, nie drenuje baterii, będzie bardzo wygodne w trakcie nocnej podróży w pociągu, czy samolocie.

Jest wystarczająco dużo pamięci na nasz księgozbiór. Przenoszenia książek nie sprawia trudności. Automatyczna synchronizacja, to wszystko działa jak należy.

Jestem zadowolony z tej inwestycji. Wiem, że szybko mi się zwróci. Ceny książek drukowanych rosną. Często trzeba dopłacać za przesyłkę i czekać. Kupowanie sklepach internetowych jest łatwe, a tekst mamy praktycznie od ręki. Na dodatek, całą naszą biblioteczkę możemy mieć przy sobie.

Postępująca dygitalizacja ułatwia nam tylko podjęcie decyzji o zakupie. Warto zapłacić za urządzenie dobrze wykonane, z gwarancją jakości i niezawodności. Choć technologia może wydawać się archaiczna na pierwszy rzut oka, to sprawdza się doskonale w przypadku czytania tradycyjnych książek. Tracą te wydania, które mają dużo kolorowych ilustracji i rycin. Tego na czarno-białym ekranie (monochromatycznym) nie zasmakujemy w pełni, ale przecież książki to przede wszystkim słowa. To odpowiedni dobrane słowa służą do namalowania najpiękniejszych scen i krajobrazów.

Polecam zakup tego czytnika, dla abonentów wypominanego przeze mnie portalu, gwarantującego dostęp do wielu tysięcy ebooków. Jeśli zależy na polskiej instrukcji obsługi, to wybór między topowymi modelami czytników jest prosty.

PocketBook wygał tym razem. Wcześniej nie brałem go nawet pod uwagę przed zakupem. Wszędzie słyszałem, że król jest jeden i jego nazwa też zaczyna się na „K”. Ostatecznie protegowany Amazon przegrał z PocketBook. Stało się to, gdy poprosiłem o opinię ekspertów z FB. Ten czytnik, ten model jest w mojej ocenie trafnym wyborem dla czytacza 😉 takiego jak ja.