„Jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś” (Antoine de Saint-Exupéry)

Odpowiedzialność za to co oswoiłem, to nic w porównaniu z odpowiedzialnością za życie, które sprowadziłem na ten świat (oczywiście razem z żoną). Każdego dnia, gdy patrzę na nasze dziecko zdaję sobie z tego sprawę, że od nas zależy jakim będzie człowiekiem w przyszłości. Dzieci są sumą błędów i sukcesów swoich rodziców. To my ich uczymy sztuki wyboru między dobrem, a złem. Uogólniam to bardzo, ale to prawda, że fundament wynosimy z domu. Potem zmieni go środowisko, ale czym skorupka za młodu… Zawsze żyłem tak, by moi rodzice nie musieli się mnie wstydzić. Mama i tata wpajali mi zasadę, abym postępował tak, by nikt przeze mnie nie musiał „płakać”. Nie zawsze się da, bo w życiu spotykamy rożnych ludzi, którzy nie zawsze względem nas mają uczciwe intencje.  Ja chciałbym, alby moje dziecko zawsze pamiętało, że ma żyć tak aby zawsze mogło spojrzeć w lustro i zobaczyć w nim twarz uczciwego człowieka.

Przyzwoitość.

W przestrzeni publicznej mamy deficyt tego pojęcia, podobnie jak honor, uczciwość, prawdomówność. Nigdy nie obserwowałem do tej pory tak bezwzględnej pogardy dla tych wartości. Może zbyt często przebywam ostatnio w „politycznej rzeczywistości”. Walka o władzę odbiera ludziom rozum. Wielu chce utrzymać dotychczasowy stan istnienia – wygodne życie, bez stresu za publiczne pieniądze. Gotowi są sprzedać się diabłu, aby znaleźć się na piedestale. Wspierają ich Ci, którzy z kolei wierzą iż dzięki nim zachowają swoją pozycję. Gdzie się podziało myślenie o wartościach nadrzędnych. Przecież władza powinna być tylko możliwością do realizowania koncepcji poprawy dobra wspólnego. To takie proste. Wystarczy słuchać ludzi i pozwalać na działania, które poprawiają jakość życia wszystkich. Zamiast tego kandydaci na ważne stanowiska publiczne wchodzą w układy, zaciągają zobowiązania, które potem muszą spłacać. Jak już raz się sprzeniewierzysz swoim zasadom, to nie ma odwrotu. Zawsze znajdzie się ktoś, kto Ci to wytknie.

Żyję w pięknym mieście, które mogłoby być samowystarczalne i przyjazne mieszkańcom. Daleko już do tego ideału, jest bardzo dużo pracy do zrobienia, która będzie wymagała dużego poświęcenia. Kto jest gotów poświęcić część swojego życia dla innych? Tak właśnie to wygląda, kosztem prywatnego czasu, stresów i jeśli uczciwie to za symboliczne wynagrodzenie…, bo jeśli ma być uczciwie i przyzwoicie… no i ten honor.

Wybory

4 czerwiec 1989 – pierwsze wybory, które utkwiły mi w pamięci. Byłem tam razem z rodzicami. Widziałem jak pobierają karty do głosowania, skreślają nazwiska, potem wrzucają swoje głosy do urny. To ważne, aby pamiętać, że w demokracji decyduje większość i to ta większość, która pójdzie głosować. Kibicowanie przed tv nic nie da. O jakości Twojego życia zdecydują Ci, którzy wrzucą głos do urny.