HOME OFFICE

Dla kogo jest „domowe biuro”?

Zaczynałem pisać ten post kilka miesięcy temu, nie spodziewałem się, że wielu pracowników będzie musiało skorzystać z tej formy pracy. Od początku. Pracy w domu trzeba się nauczyć. Wiem coś o tym, bo sam przechodziłem tę ścieżkę od podstaw, bez wskazówek. TO nie jest łatwe, ale możliwe do zrobienia. Jak wszystko zresztą. Człowiek jest w stanie nauczyć się wszystkiego. Są tacy, którzy pewne umiejętności przyswajają szybciej, inne dłużej. To kwestia tzw. talentu. Generalnie przy odpowiednim zaangażowaniu wszystko jest możliwe. Ja nauczyłem się na przykład grać na gitarze z książki i to bez kaset, ścieżki dźwiękowej. Tylko z samego opisu. Da się. Motywacja, wytrwałość, zaangażowanie i można przenosić góry. Każdy człowiek dysponuje mózgiem, a jego możliwości są nieskończone – choć nie zawsze u każdego odblokowane.

Praca w domu jest skuteczna i efektywna, gdy nauczymy się planowania. Tak, właśnie od tego musimy zacząć ( pomijam tu etap przygotowania stanowiska pracy, o tym w innym wpisie).

Jeśli mamy wytyczone zadania, to znamy już pewnie siebie na tyle, że wiemy ile czasu zajmuje nam wykonanie poszczególnych etapów. Możemy je rozpisać na kartce papieru lub w kalendarzu, w zależności od przyzwyczajenia. To nam da pewien obraz całości i pozwoli na to by odnaleźć się na osi czasu.

To jest łatwe. Potrzeba jeszcze motywacji do realizacji zadań w środowisku wysoce niesprzyjającym. Dom jest pełen rozpraszaczy uwagi. Jeśli obcują z nam istoty żywe, to czeka nas prawdziwe wyzwanie…

DZIWNY TEN ŚWIAT

Odważyłem się i wsiadłem do samochodu. Wynurzyłem się z domu, żeby zobaczyć z perspektywy kierowcy wrocławskie ulice. To bardzo dziwne uczucie, gdy w centrum jest pusto. Po chodnikach przemykają nieliczni przechodnie. Jestem przekonany, że czują się zagrożeni. W ciągu kilku dni całe społeczeństwo zmieniło swoje zachowanie. Do tej pory intensywnie zabiegaliśmy o nawiązanie pozytywnych międzyludzkich relacji. Dziś staramy utrzymywać dystans. Zdrową odległość…

W sklepie obserwujemy innych klientów i unikamy kontaktu. Wielu ludzi ma założone rękawiczki lateksowe, albo te zwykłe foliowe, które zakładamy sięgając po pieczywo. Twarze zakryte są różnego rodzaju maseczkami. Począwszy od tych, które zakłada się na trening, po antysmogowe i medyczne. Ludzie boją się koronozombi. Strach przed nieznanym i obawa przed śmiercią w wyniku zakażenia nieznaną chorobą jest ogromny.

Biegam rano, lub późnym wieczorem, wszystko po to by nie mijać zbyt wielu ludzi. Czuję komfort, gdy po drodze nie spotkam żadnego człowieka. Bardzo dziwne uczucie. Od zawsze wolałem raczej trenować sam, łącząc w jedno zmęczenie fizyczne z relaksem psychicznym. W życiu nie przypuszczałem, że będę w takiej sytuacji. Świadomie unikam ludzi. Nie potrafię jednak spędzać całego czasu w domu, w zamknięciu. Uważam, że to kwestia czasu i możemy być objęci całkowitym zakazem wychodzenia z domu.

Są i dobre strony tej przedziwnej sytuacji. Po kilku dniach znudził się nam oglądanie filmów, nadrobiliśmy wszystkie zaległości. Teraz czytam, kolejne książki, które kupowałem i odkładałem na półkę. Tokarczuk, Krajewski dla przyjemności, następne w kolejności będą naukowe, których potrzebuję w pracy ( ale to jeszcze chwila, na razie uskuteczniam reset umysłu).

BĘDZIE DOBRZE.

Praca zdalna to nie jest nowość, ani dla mnie, ani dla mojej rodziny. Zawsze było to jednak naszym wyborem, dziś to konieczność. Tylko to się zmieniło. No i fakt, że całą dobę jesteśmy razem pod jednym dachem. To też nie jest nadzwyczajne, bo zawsze spędzamy tak wolny czas. Gdyby nie telefony i konferencje online to można by powiedzieć, że mamy domowe wakacje.

Bedzie dobrze. Przetrwamy ten czas i pewnie będziemy mądrzejsi. Naturą każdego kryzysu są nowe doświadczenia i ewolucja poglądów. Na razie okazało się, że można żyć bez korków. Pracę można wykonać w domu i przesłać do firmy, bez konieczności przesiadywania w biurze. Można się wyspać. Jest czas na czytanie, pisanie i oglądanie TV. Jest jeszcze jedno – spokojne, rodzinne posiłki bez pośpiechu… Życie zaczyna zwalniać i smakować na nowo.

Czy będziemy za kilka tygodni tęsknić za tym wszystkim? Kiedyś to minie, stan przejściowy zmieni się w trwałą zmianę. Na pewno nic już nie będzie takie samo. Mimo wszystko zaczynam intensywnie myśleć o przyszłości. Jakoś tak już dziś zastanawiam się: jak to zrobić? Niby z przymusu, ale jakoś tak fajniej, pełniej… być razem, żyć.