Praca zdalna to nie jest nowość, ani dla mnie, ani dla mojej rodziny. Zawsze było to jednak naszym wyborem, dziś to konieczność. Tylko to się zmieniło. No i fakt, że całą dobę jesteśmy razem pod jednym dachem. To też nie jest nadzwyczajne, bo zawsze spędzamy tak wolny czas. Gdyby nie telefony i konferencje online to można by powiedzieć, że mamy domowe wakacje.
Bedzie dobrze. Przetrwamy ten czas i pewnie będziemy mądrzejsi. Naturą każdego kryzysu są nowe doświadczenia i ewolucja poglądów. Na razie okazało się, że można żyć bez korków. Pracę można wykonać w domu i przesłać do firmy, bez konieczności przesiadywania w biurze. Można się wyspać. Jest czas na czytanie, pisanie i oglądanie TV. Jest jeszcze jedno – spokojne, rodzinne posiłki bez pośpiechu… Życie zaczyna zwalniać i smakować na nowo.
Czy będziemy za kilka tygodni tęsknić za tym wszystkim? Kiedyś to minie, stan przejściowy zmieni się w trwałą zmianę. Na pewno nic już nie będzie takie samo. Mimo wszystko zaczynam intensywnie myśleć o przyszłości. Jakoś tak już dziś zastanawiam się: jak to zrobić? Niby z przymusu, ale jakoś tak fajniej, pełniej… być razem, żyć.