Data, w której skończył się świat.

Ludzie to emocjonalne istoty. Często zapamiętują ważne dla nich zdarzenia i daty. Zapamiętujemy dzień, w którym zostajemy rodzicami. Ale i szczególnie w pamięci zapadają nam ostatnie chwile, które spędzamy ze swoimi rodzicami.  

27 dni temu w Europie rozpętała się wojna, jakiej świat od dawna nie widział na tym kontynencie. Jak zapamiętamy tę datę? Od kilku tygodni zadaję sobie pytanie co oznacza inwazja na naszego sąsiada dla Polski?

Większość naszych rodziców nie pamięta samej wojny. Może wiedzą, jak wygląda odbudowa kraju po pięciu latach pożogi. Ukraina broni się już miesiąc, ale skala zniszczenia ich kraju przypomina obrazy, które widziałem do tej pory tylko w filmach dokumentalnych. Kroniki WW2 pokazują apokaliptyczny krajobraz zniszczonych miast, dróg, mostów, masowe groby ludności cywilnej?

Nie mam pojęcia jak jeden człowiek może zdecydować o takim cierpieniu, o takiej tragedii setek, tysięcy, milionów rodzin?  Przecież nikomu nie brakowało terytorium, jedzenia ani innych dóbr materialnych. Ludzie żyli obok siebie od tylu dziesięcioleci i nagle zaczynają strzelać do sąsiadów? Już to przerabialiśmy…

Marzę o tym by poznać datę końca tej wojny i oby nie była zbyt odległa? Marzę o powrocie do normalności, o spokojnym śnie i możliwości planowania przyszłości. Niech to się już wreszcie skończy. Niech to się stanie dziś a najlepiej już teraz.

W wojnach nie ma wygranych, obie strony coś tracą. W przypadku tej rzezi chyba już nie ma wątpliwości, że od pierwszego dnia cena była zbyt wysoka?

27 dzień walki o?

Właściwie po co to wszystko i na co?

Dużo bym dziś dał, by poznać tę datę, w której odzyskamy nadzieję na nowy lepszy świat?, nowe lepsze jutro…

Termopile Europy?

W poniedziałek napisałem, że jesteśmy światkami nowego rozdziału w historii świata. Co będzie za kilka dni, tygodni, miesięcy? Jak długo potrwa ten tragiczny spektakl?

Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że pandemia to jakiś abstrakcyjny scenariusz… A jednak…

Trzecia Wojna Światowa… Oby jednak nie…

Ukraina współczesnymi Termopilami Europy? Historia lubi się powtarzać… Heroizm, którego nie spodziewał się agresor… Ukraina, stoi na drodze… Jakie plany ma ten agresor…

Nikt nie wierzył, że Hitler zaatakuje Polskę po tym jak dostał Austrię i inne ziemie… Świat miał czas zareagować po Krymie. Ile czasu potrzeba jeszcze, żeby zrozumieć…

Nie ma chwili do stracenia. Koszty mogą być większe niż tylko problemy ekonomiczne gospodarek światowych. Ropę, gaz możemy zastąpić innymi surowcami, technologiami. Nikt jednak nie odkrył jak przywrócić martwych ludzi do życia…

Tak, bez wątpienia jesteśmy świadkami nowego rozdziału w historii świata…

Świat oszalał… Czasu coraz mniej…

Civitas Kielce, czyli Miasto Kielce po drodze do?

Moje i z kolekcji taty.

Miasto, które było zawsze po drodze na Rajd Świętokrzyski. Najfajniejsza przygoda jaką pamiętam z czasów nauki w liceum. W zasadzie to chyba tam, na szlaku uległem ułudzie, że ludzie mogą żyć obok siebie bez agresji, zazdrości. Mogą okazywać sobie wsparcie i mimo rywalizacji stosować zasady fair play, bo łączy ich wspólny cel ? przeżyć wspaniałą przygodę, przetrwać w trudnych warunkach.

Raj Świętokrzyski to cykliczna impreza, organizowana przez wiele organizacji. Można pojechać tam z PTTK, harcerzami, a nawet z pielgrzymami. Poziom trudności, zależy od trasy jaką zaplanuje organizator. Góry Świętokrzyskie nie są szczególnie wymagające, za to obfitują w bardzo malownicze krajobrazy. Jeśli chodzi o rajdy organizowane w maju, to problemem może być pogoda. Deszcz, chłód, mokre, błotniste szlaki mogą być zbyt trudnym wyzwaniem dla amatorów. Ja trafiłem tam z harcerkami właśnie w takie okno progowe. Przez pierwsze dni musieliśmy zakładać torby foliowe na skarpety, aby przetrwać jakoś cały dzień wędrówki po błotnistym szlaku. Nogi zbadały się w błoto czasem powyżej kostki.

Dwadzieścia lat temu PTTK organizowało rajd tak, że na starcie drużyna dostawała mapę z punktami noclegowymi, w który miała się zameldować wieczorem. Spaliśmy u gospodarzy, w stodołach na sianie. Cały ekwipunek (śpiwór, odzież na zmianę, jedzenie) dźwigaliśmy w plecakach. Wodę czerpaliśmy ze studni, do picia i do mycia. Czasem gospodarza miał warunki i udostępniał łazienkę ? prysznic, przepranie skarpet itd. To były naprawdę spartańskie warunki, dziś określam je jak ekstremalne.

Po tygodniu wędrówki, docieraliśmy na polanę, na której odbywało się uroczyste zakończenie rajdu, wręczenie pamiątkowych znaczków i ogłoszenie rankingu, klasyfikacji drużyn, które dotarły do mety.  Przez te kilka dni przeszliśmy całe pasmo Gór Świętokrzyskich. To niesamowita przygoda, obrazy, które pamiętam do dziś mimo upływu czasu?

Na szlaku rodziła się niesamowita wspólnota. Po kilku noclegach znaliśmy na tyle swoje twarze, by bez trudu odróżnić zwykłego turystę i rozpoznać uczestnika naszego rajdu. Pomagaliśmy sobie, na postojach wymienialiśmy jedzeniem, wrażeniami, doświadczeniami.  Umawialiśmy się na wieczór, na wspólną kolację. Nie pamiętam ani jednego imienia, nazwiska, ale na całe życie zapamiętałem sobie atmosferę tamtego czasu.

Ludzie potrafią, chcą współpracować i nie zawsze chodzi tu o własne korzyści. Wierzę w człowieka. Wiem, że potrafi zachowywać się jak zwierzę stadne, gdzie dobro całej wspólnoty stanowi wartość nadrzędną, cel sam w sobie.

Harcerstwo nauczyło mnie jak organizować, realizować najtrudniejsze nawet zadania. Jak rozwiązywać konflikty w grupie i układać pracę zespołu. Ludzie młodzi zdolni są do przyjmowania zasada, poglądów autorytetów. Drużynowy był taki właśnie liderem. Zdawał sobie sprawę, że jego zachowanie, ideały, które wyznaje będą rzutowały na jego autorytet w grupie. To on swoją postawą tworzył zawsze klimat życia w drużynie.

W dorosłym życiu też mogłoby tak być, ale nie jest. Zbyt często trafiamy na judaszy, złośliwców, kanalie i karierowiczów. Ludzi, którzy chcą tylko czerpać korzyści, żyć na koszt całej grupy?

Zastanawiam się jakimi dorosłymi by się stali, gdyby choć raz w życiu udało im się przetrwać taki Rajd Świętokrzyski? Harcerstwo, góry to uniwersytet, który powinien być przepustką do dorosłego życia. Jestem idealistą i ciągle wierzę w ludzi. Swoją córkę kiedyś wyślę na taką przygodę. Więcej! Będę namawiał na to wszystkich rodziców. Musimy coś zrobić z naszym społeczeństwem. To pokolenie, może i będzie stracone, ale nasze dzieci mają szansę na inne życie. W dużej mierze to od nas zależy jak ich do tego życia przygotujemy.  

Zatem w góry, polecam te moje ukochane szlaki świętokrzyskie!

Jedyne zdjęcie z rajdu jakie udało mi się zachować.