GŁOGÓW. TRUDNE DECYZJE SZEFA.

Głogów, znaczki/szpiki.

GŁOGÓW miasto o bogatej historii. Praktycznie zrównane z ziemią w czasie Drugiej Wojny Światowej. W nienaruszonym stanie ocalało bardzo niewiele budynków, jednym z nich jest siedziba I Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Krzywoustego (ukończyłem je ćwierć wieku temu). Dlaczego dziś o tym piszę? Skąd zdjęcie „pamiątkowych szpilek”? O tym na końcu.

Gdy zapytasz kogoś o wydarzenie historyczne związane z Głogowem, najczęściej pierwsze co przyjdzie na myśl to historia oblężenia i obrony miasta oraz związana z tym zdarzeniem tragedia w 1109 roku. W 1966 mieszkańcy postanowili upamiętnić to wydarzenie i ufundowali Pomnik Dzieci Głogowskich, który został odsłonięty w 1979 r.

Obrońcy miasta zawarli porozumienie z najeźdźcą: w zamian za pięć dni rozejmu, przekazali swoich bliskich w zastaw – zakładnicy stali się gwarantem zawieszenia broni. To był czas potrzebny na to by zapytać Króla o zgodę na poddanie miasta. Ich bliscy mieli wrócić do grodu, bez względu na decyzję jaką podejmie monarcha. Miasto decyzją Króla Polski miało bronić się do końca, za wszelką cenę… Cesarz Henryk V, który oblegał Głogów, rozkazał przywiązać zakładników do machin oblężniczych, licząc na złamanie ducha obrońców. Musieli oni bowiem podjąć trudną decyzję – zabić swoich bliskich, wśród nich swoje dzieci i obronić miasto, czy się poddać… Głogów nie został zdobyty przez cesarza Henryka V, a pamięć o poświęceniu obrońców, tragicznym wyborze, jaki musieli podjąć mieszkańcy w czasie walki o miasto przetrwała na wieki.

Cena jaką musi zapłacić człowiek za swoje decyzje jest często wysoka. Nie chodzi tu o straty materialne, jest coś czego nie da się wycenić. To stres, to nieprzespane noce, to analizy i rozważania nad słusznością swoich postanowień. Szef wiele razy musi dokonywać trudnych wyborów. Im dłużej pracuje z zespołem, tym lepiej poznaje ludzi, współpracowników. Nawiązuje relacje, poznaje człowieka i dokładnie wie jakie konsekwencje będą go dotykać, gdy będzie musiał zdecydować o jego życiu. Tak właśnie to wygląda w praktyce – szef decyduje często o jakości życia pracownika i jego rodziny. Mówię tu o prawdziwych, zaangażowanych prezesach, dyrektorach czy kierownikach. Ludziach, którzy wiedzą co to odpowiedzialność za firmę, za zespół, za pracowników, za jakość ich życia.

Od roku żyjemy w pandemii, to zmasowany atak na stosunki społeczne, na biznes, na gospodarkę. Wróg jest niewidoczny, ale wszechobecny i skuteczny – potrafi zabić pół tysiąca obywateli w ciągu doby. Zakazy, nakazy rujnują nasze życie społeczne, wiele firm może zbankrutować. Podobnie jak obrońcy Głogowa tysiąc lat temu, wielu szefów dziś musi zdecydować czy w imię przetrwania firmy powinni poświęcić to co najważniejsze w każdej organizacji i zwolnić część załogi…

Łatwo jest rozstać się z pracownikiem, który nie realizuje swoich zadań i nie szanuje zasad organizacji. Dziś, wręczając wypowiedzenie często nie można wypowiedzieć formułki: „mieliśmy inne oczekiwania rozpoczynając współpracę i czas się rozstać”. Dziś szef musi spojrzeć w oczy zwalnianego i w zasadzie nie ma dobrych słów, aby wyrazić tragizm tej całej sytuacji. To trudne zadanie, ale i czas, w którym takie decyzje są podejmowane nie jest wcale łatwy. Brak realnego wsparcia dla przedsiębiorców, kończące się rezerwy własne firm i ich właścicieli, gospodarka krajowa i światowa na krawędzi załamania… Prawdziwy kryzys ma dopiero nadejść w tym roku.

Firmę trzeba ocalić, obronić za wszelką cenę, by móc ją odbudować w przyszłości. Trzeba myśleć o tym co będzie, to teraz najważniejsze.

[ Pamiątkowe szpilki zbierał mój tata, w czasie podróży służbowych. Dołożyłem do tego swoje pamiątki, zdjęcie poniżej przedstawie część tego zbioru. To praktycznie wszystkie miasta, a każde ma swoją niepowtarzalną historię. Będę o tym pisał 7,17 i 27 dnia miesiąca.]

KONIEC 2020

To był trudny rok. Pandemia, która spowodowała, że izolacja stała się koniecznością i strach przed chorobą… Mimo to udało mi się poukładać wiele spraw. W domu mieliśmy dla siebie więcej czasu niż kiedykolwiek przedtem. Można ten czas porównać do pierwszych miesięcy po narodzinach Jagody, gdy wspólnie się nią zajmowaliśmy. Tak było i tym razem. Cały czas w domu, który stał się biurem i szkołą. Miejscem pracy, nauki i wypoczynku jednocześnie.

Dostrzegliśmy bardziej zmiany, które nastąpiły u Jagody w ostatnim czasie. Skończyła właśnie 10 lat i jest już bytem samodzielnie myślącym, który co raz częściej zalakuje nas swoimi wnioskami, z obserwacji świata. Z jej perspektywy, młodego człowieka wygląda inaczej. Zaskakuje nas dojrzałością swoich przemyśleń. To bardzo inspirujące. Z drugiej strony przypomina o tym, że za kilka lat pójdzie przez życie własną ścieżką, nie będziemy jej już tak bardzo potrzebni jak dziś…

Rok 2020 to wyjątkowy czas, który skłonił mnie do refleksji o tym co tak naprawdę ważne jest w życiu. Spodobały mi się słowa, które na jednej z konferencji wypowiedział Antony Hopkins: „Jeśli uganiasz się za pieniędzmi, to nie zadziała. Jeśli uganiasz się za sukcesem, to nie zadziała. Musisz gonić jedynie za tym, kim chciałbyś być, ale żyjąc tak, jakby to już się działo teraz. Zachowuj się tak, jakbyś już był właśnie na tym miejscu, a wtedy wszystko się poukłada.” Cenię go za wiele ról, postaci które wykreował. Te słowa, jednak przykuły moją uwagę i z pewnością będę do nich wracał.

To ważne, aby mieć jasno określony cel w życiu. Mamy bardo mało czasu na realizację marzeń. Nie warto marnować swojego czasu na bzdury.

Ty określasz na ile ktoś, lub coś jest warte by dać mu najcenniejsze co masz w życiu – swój czas. Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o polityce – tu jest największe bagno – przyjdą do ciebie, będą się przymilać, a jak im pomożesz bezinteresownie, to na koniec cię oplują, zapominając ile ci zawdzięczają. Nie chodzi mi o wyborców, ale o tych cwaniaczków, którzy nie maja własnych pomysłów i szukają tylko łatwych pieniędzy, bo uczciwie nie potrafią pracować… Uważaj na nich, to wykwalifikowani zwodowi kłamcy.

Ten etap mam już chyba za sobą. Czas się skupić na tym, co jest pożyteczne. Czas, który mamy jest tym dobrem, które należy ofiarować ludziom, którzy to docenią. Co ważniejsze, przekażą to dobro dalej, aby rosło i pomagało innym. Nie oczekując za to nagrody i zapłaty.

Obiecuję sobie i Wam, że będę więcej pisać niekomercyjnie i udostępniać te treści na blogu. To takie moje postanowienie na 2021 rok. Jest jeszcze parę projektów, które chcę zrealizować, ale o tym na razie cicho sza…, żeby nie zapeszyć…

NIEWOLNICTWO w XXI w.

Nowe nadzieje, obudzą się o świcie. Jutro też wstanie Słońce…, Nie poddawaj się, bez względu na wszystko! Nigdy się nie poddawaj!

Kiedy możemy powiedzieć, że ktoś pracuje jak niewolnik?  Wtedy, gdy to co „zarabia” wystarczy mu tylko na opłacenie rachunków za mieszkanie i jedzenie? Pan ?utrzymywał? niewolnika przy życiu. Karmił go i pozwalał mu spać pod dachem tylko po to, aby korzystać z jego pracy? Niewolnik nie miał prawa do szczęścia, do wolności, do swobody wypowiedzi, do rozwoju… Miał tylko pracować dla swojego właściciela…

Jeśli uznać, że tak egzystuje dziś ponad połowa naszego społeczeństwa, to chyba nie o taką Polskę walczyliśmy…

Jak do tego doszło? Jak do tego doprowadziliśmy?

Po upadku komunizmu większość firm w Polsce została sprzedana za bezcen i to razem z ludźmi. Trochę to tak wyglądało, jakby sprzedawać ziemię z chłopem pańszczyźnianym. Pracownicy przez lata przyzwyczajeni do opiekuńczego państwa, nie potrafili w znakomitej większości odnaleźć się w wolnorynkowej gospodarce. Nie byli przygotowani do planowania, liczenia kosztów, oceny opłacalności i efektywności pracy. Po prostu brakowało im podstawowej wiedzy ekonomicznej do tego by prowadzić własny biznes i pracować na własny rachunek. Do tej pory dbało o to wszystko za nich państwo. Na koniec miesiąca otrzymywali wypłaty do reki i już.

Przedsiębiorcy, ?prywaciarze? w tamtym systemie to grupy społeczne, które były szykanowane przez państwo. Przez wiele dekad szydzono z dorobkiewiczów, dławiono pomysłowość. Niszczono w Polakach to czego zazdroszczą nami inne narody ? potrafimy szukać rozwiązań, myślimy nieszablonowo. Nie boimy się nawet takich problemów, które wydają się niemożliwe do rozwikłania. Z komunizmem też poradziliśmy sobie pierwsi? O ironio! To od nas rozpoczął się proces rozpadu tzw. powojennego ?ładu? w Europie. Wydaje się, że po raz kolejny straciliśmy na tym najwięcej. Plan Marshalla odrzuciliśmy, bo tak nam kazano. Teraz zastanawiamy się nad rezygnacją z planu odbudowy gospodarki UE po pandemii. Jesteśmy nawet nie w połowie drogi do odbudowy kraju i doganiania zachodu… Veto to przekleństwo naszej historii.

Co się działo po odrzuceniu komunizmu. Dotkliwe reformy ale konieczne zostały przeprowadzone. Profesor Balcerowicz miał bardzo trudne zadanie. Zabrakło jednak wsparcia dla początkujących przedsiębiorców. Rzuceni na szerokie wody gospodarki wolnorynkowej, często rzucali etaty. Czasem nie mieli wyboru po upadku zakładu, w którym przepracowali całe życie, nie byli ws tanie zmaleć pracy. Próbowali swoich sił w biznesie. To były bardzo trudne lekcje, które wielu pamięta do dziś. Tak wyglądały początki transformacji gospodarczej w Polsce. Wiele fortun powstało w niejasnych okolicznościach, jeszcze więcej fortun przepadło. Wiele rodzin wpadło w nędzę, z której nigdy już nie udało się im wyjść.

Brak edukacji ekonomicznej, zachłyśnięciem się konsumpcją, zaniechanie edukacji o tym jak funkcjonują demokratyczne społeczeństwa ma swoje konsekwencje. Nie uczyliśmy młodzieży patriotyzmu. Nie mówiliśmy dostatecznie głośno o tym co należy wiedzieć, gdy idziemy głosować. Dlaczego to takie ważne, aby w polityce nie było tylu lanserów, celebrytów, kretynów i nierobów. Polityka to służba, dziś to tylko dostęp do kasy i możliwość lansowania się w mediach ? jakże to płytkie? Tak właśnie postrzegają swoją rolę tzw. ?społecznicy?. Usprawiedliwiają pobieranie diet, pensji finansowanych z podatków pozorowaniem pracy. Jak inaczej nazwać konferencje o niczym, selfie na tle ?problemu?, publikowanie pism, które nie zwierają merytorycznych treści, itd. To zawsze tylko robienie szumu medialnego wokół własnej osoby, a nie rozwiązywanie problemów wyborców.

 Podobno, jeśli ktoś nie radzi sobie w biznesie, to ląduje w polityce ? tak to działa w USA. Powiedział mi o tym jeden z wykładowców, gdy studiowałem politologię. Dzieci bogatych rodziców, którym nie chce się uczyć i pracować w firmach zapisują się do partii? Skąd my to znamy?

U nas ktoś kto jest urzędnikiem z automatu każe o sobie mówić ? ?samorządowiec?. Potem wydaje mu się, że pracuje ? bo dostaje nagrodę kwartalną, roczną i pensję, tylko za to, że jest na liście obecności? Tak naprawdę rzetelnie pracują tylko szeregowi pracownicy, którzy spędzają tysiące godzin za biurkami. Współczesny system oparty na wyzysku innych? Czasem trafi się zaangażowany szef, ale z reguły w takich gabinetach dyrektorskich siedzą znajomi znajomych? Koło się zamyka. Przez lata powstała kasta, która ma się dobrze i przekazuje dostęp do korytka z pokolenia na pokolenie. Gdzie dzieci tych kleszczy mają nauczyć się jak wygląda prawdziwa praca?

Mamy co mamy, po tych kilku dekadach demokracji. Na problem należy spojrzeć szerzej. Toksyczne środowisko, w którym żyjemy zaczyna niszczyć kolejne pokolenie. Społeczeństwo, z którego od lat banki wysysają oszczędności (wysokie oprocentowania kredytów, opłaty itd.) kurczowo trzymamy się etatu, bo bez niego nie będzie w stanie przetrwać. W znakomitej większości pracujemy w firmach, których centrale znajdują się gdzieś tam daleko za granicą. Współczesne fabryki, to głównie blaszane hale, które można w ciągu kilku tygodni zdemontować i przenieść w dowolne miejsce na świecie.  Zostaje po nich szczere pole oraz setki bezrobotnych. Zazwyczaj kadra zarządzająca też tu przyjeżdża, razem z maszynami i nowoczesną technologią, której nie chcą uczyć Polaków. Wszystko znika razem z halą produkcyjną.

Jesteśmy niewolnikami we własnym kraju. Pracujemy o wiele więcej godzin w tygodniu niż np. Francuz, Niemiec. Podobno dlatego, że jesteśmy mniej wydajni? Czyżby? Może chodzi tylko ot, że gdy się da więcej wycisnąć z niewolnika to, dlaczego tego nie zrobić? Nie ma związków zawodowych, nie ma już kto bronić uczciwie pracujących. Zaraz ktoś powie, że jak to? Przecież w Polsce są związki zawodowe! Tak, ale większość liderów tych organizacji jest mocno zaangażowana w bieżącą politykę. Współpracują z partiami, posłami i często kontynuują karierę w polityce. Zapominają przy tym o honorze. Zresztą jak wielu tzw. ?społeczników? decydują się na odejście od swoich ideałów, gdy zasmakują dobrobytu. Trudno jest myśleć o honorze, trwać przy swoich zasadach, gdy wszystkich dookoła stać na wakacje, nowy samochód, dom i wygodne życie. Z czasem taki człowiek stać się niewolnikiem uporczywych myśli, kompleksów. Dlaczego innych na to stać? Dlaczego to mają? Dlaczego nie mnie? Tu dochodzi do tej granicy, gdzie zaczyna oceniać innych poprzez stan posiadania, a nie tego kim są naprawdę. Znam ludzi, którzy dali radę, ale znam też zbyt wielu, którzy sprzedali się za miejsce na liście, po to by tylko brać parę złotych diety. Co gorsze, gdy już wejdą w taki układ, już zawsze będą musieli słuchać ?pana?. Od tej pory robią wszystko, aby nie stracić dojścia do ochłapów z pańskiego stołu? Są też tacy, którzy żyli tak w czasach PRL i już inaczej nie potrafią. To szczególnie przykry obraz, gdy starszy człowiek na emeryturze zrobi wszystko za dopłatę do biletu na film, operę czy wycieczkę za miasto? To jest błędne koło. 

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że budujemy dobrobyt innych narodów, a nie swój własny. Politycy, byli prezesi twierdzą, że będziemy za*******ać za miskę ryżu, wystarczy zrobić dobrą reklamę i ludzie ?łykną? wszystko. W tv będziemy oglądać kolorowy świat dobrobytu, na który nas nie stać i zadłużymy się po uszy, byle by choć trochę się do tego zbliżyć. Pomogą nam w tym celebryci, uśmiechnięci, szczęśliwi, bo ich na to stać, bo im dobrze za to płacą, bo udawanie jest opłacalne.

To nie jest koszmarny obraz naszego kraju. To jest świat, w który wepchnęli nas przez lata politycy. Miało być tak wspaniale, a wyszło jak zawsze. Elity polityczne nadają się tylko do wymiany i to praktycznie w całości. Zawiedli nasz i wpychają nasz naród w jeszcze większą biedę. Zapomnieli, że zostali powołani do służby narodowi. Wybrani do tego by reprezentować naród i jego interesy. Nie sprawdzili się i nie ma nadziei, że się zmienią.

Czekaliśmy na Mesjasza, teraz czekamy na kogoś, kto pokaże, jak uwolnić nasz kraj z tego bagna, w którym jesteśmy. Jak sprawić, by w Polsce żyli tylko szanowani pracownicy, a nie niewolnicy? Jesteśmy dumnym narodem, ale nie mamy szczęścia do przywódców? Mamy szczęście, gdy trafi się jeden na całe pokolenie, a i jego pamięć potrafimy zdeptać, zniszczyć.

Pandemia tylko przyspiesza skutki złego zarządzania i braku zaufania do władzy? Musimy się ponownie zjednoczyć i zweryfikować nasz cel. Ludzie chcą pracować, wykonywać pożyteczną pracę i zarabiać tyle, by starczyło im na jedzenie, przyjemności i realizację własnych pasji, marzeń. Nie chcą harować przez całe życie bez wytchnienia i w ciągłym strachu o etat. Powinni mieć możliwość rozwoju osobistego i co bardzo ważne, muszą dysponować czasem na odpoczynek, by cieszyć się życiem. To takie proste, a my tak bardzo zboczyliśmy z tej drogi, która miała nas zaprowadzić do powszechnego dobrobytu?

Jedno pokolenie już wyemigrowało, gdy tylko UE otworzyła przed nimi swoje granice i umożliwiła podjęcie legalnej pracy. Oprócz pieniędzy, szerokim strumieniem nastąpił transfer najcenniejszej wartości, jaką może mieć naród ? młodych, ambitnych i dobrze wykształconych ludzi. Byli zaszokowani, że można żyć i pracować inaczej niż we własnej ojczyźnie. Pracodawcy szanują ich za to, że potrafią uczciwe i rzetelnie pracować. Kto został w Polsce? Patrząc na wyniki kolejnych wyborów i decyzje jakie podejmuje większość narodu? Parlament jest odzwierciedleniem przekroju naszego społeczeństwa. Nie będę wymieniał nazwisk, wystarczy obejrzeć wiadomości w telewizji? Kto dziś nami rządzi, decyduje o prawie, podatkach, edukacji, finansach publicznych? Niełatwo, naprawdę trudno być optymistą myśląc o przyszłości? Można się tylko zastanawiać, kto nas szybciej wykończy: politycy czy choroby?