POLITYKA I BŁĘDNE KOŁO.

Polityka to działanie na rzecz dobra wspólnego. To bardzo prosta definicja. Tworzenie wspólnoty powinno być podstawowym celem i zadaniem polityków. Organizowanie życia tak, by wszystkim żyło się lepiej. Co jeśli demokratycznie wybrana mniejszość sprzeniewierza się tej zasadzie? Gdzie jest granica? Czy i kiedy dowiemy się, że to już ten moment? Od kilku dni znowu słychać głośny sprzeciw sędziów. Fundamentem państwa jest prawo. Zniszczenie ustroju zaczyna się od destrukcji systemu prawnego.

Czy jesteśmy świadkami tego procesu? Kolejna odsłona wojny hybrydowej, czy po prostu chęć wprowadzenia despotycznych rządów jedynej słusznej formacji politycznej?

Szykuje się fala kolejnych protestów… Pytam, dlaczego nie poszliście głosować, tylko dziś biegacie po ulicach oburzeni? No tak, znowu nie było na kogo…, bo listy wyborcze ustalają partie i w zasadzie jak się nie sprzedasz układowi, to nie masz szans zaistnieć w życiu publicznym? To dzięki temu, że politycy ułożyli tak prawo, jesteśmy zmuszeni finansować ciągle partie z budżetu (dotacje). Konkretne organizacje mają pieniądze na kolejne wybory i kolejną papkę propagandową. Finansują z tego plakaciki, rozwieszane na każdym słupie, reklamy w tv i miliony ulotek… My za to płacimy! Oni?, oni się dobrze przy tym bawią. Dla dobra wspólnego w sejmie są ciągle ci sami ludzie. Dla dobra wspólnego odszczekują się nawzajem w mediach, a jak tylko gasną światła żegnają się w serdecznym uścisku. Na wizji odgrywają swoje role, poza nią dobrze się bawią na nasz koszt. Czasem wyjdą na ulice do protestujących. Zrobią sobie zdjęcie, parę słów na portalu społecznościowym i powrót do ciepłego domku… Jakby nie patrzeć to ciągle dobrze płatna robota. Z dodatkami kilkanaście tysięcy nazbiera się miesięcznie… Ludzie protestują, marzną i ciągle jeszcze wierzą. Tylko w co? Za kilka lat będą mogli zagłosować tylko na tych, których im wskaże partia… Mierny, bierny, ale wierny… Błędne koło…

PRZYZWOITOŚĆ

„Jeśli nie wiesz, jak się zachować, zachowuj się przyzwoicie”… (Antoni Słonimski). O rany! Usłyszałem to dzisiaj rano w programie informacyjnym z ust pewnego człowieka, który apelował do prezesa NIK, nawołując go do ustąpienia z urzędu… Co za tupet, żeby to robić publicznie, ten człowiek sam już dawno powinien odejść z urzędu. Wyświechtane słowo, zdeptane, którego znaczenia już chyba nie pamiętamy. Prezydenci nie przywiązują do niego wagi. Znamy historię zderzenia z tramwajem o poranku – to z lokalnego podwórka, po takim zachowaniu urzędnik, który szanuje urząd powinien natychmiast z niego zrezygnować i ponieść wszystkie konsekwencje. Znamy historię wybiórczego traktowania prawa ( stwierdzenie, że wyrok sądu to tylko opinia…), przy tym ośmiorniczki i szczere rozmowy u „SOWY…” (podobno już bez przyjaciół), to nic. Jest wiele przykładów obrazujących „przyzwoite zachowania” osób publicznych, które powinno być przykładem jak nie należy postępować, a mimo to trwają i mają się dobrze na swoich stanowiskach, nawet awansują. Jak to interpretuje społeczeństwo? Jaki przykład dajemy młodzieży? Taki oto, że każdy cwaniak jest lepszy od człowieka przyzwoitego. Jak cię złapią na kradzieży, to robisz zdziwioną minę i mówisz, że to przecież ci się należało. Jak przyłapią cię na kłamstwie, to na nowo definiujesz prawdę, albo udajesz ofiarę. Dziś na masową już skalę stosowana jest taktyka grania na zwłokę, na czas. Ludzie zapomną, wybaczą i to się im po prostu się opłaca, bo działa. Przecież widzimy, z mijają lata, a ci ludzie nie ponoszą konsekwencji. Są nietykalni i dalej, przyspawani do stołków okupują swoje urzędy. Można by powiedzieć, że „przyzwoitość” została na nowo zdefiniowana. Bzdura. Tak jak prawda jest tylko jedna, tak samo jest z przyzwoitością. Tylko w ustach ludzi nieprzyzwoitych słowo to brzmi szkaradnie. Nie przyzwyczajamy się do tego, amnestia dotyczy tylko ludzi przyzwoitych. Jeśli nie współcześni to historia ich oceni. Jest jeszcze bóg, ale wieczne potępienie to za mało, dla tych szkodników.

QUO VADIS, POLSKO?

W ostatnim tygodniu szerokim echem odbiła się w mediach kwestia wysokości nagród, które przyznają sobie urzędnicy. Zaczyna mnie dziwić zdziwienie obywateli. Przecież to my sami zdecydowaliśmy o kontynuacji tej polityki. Zrobiliśmy to w demokratycznych wyborach. Większość, która pokonała lenistwo i udała się do lokali wyborczych, oddała swój głos na konkretnego kandydata, dała jednocześnie przyzwolenie na taką właśnie praktykę. Mogą nas okradać w biały dzień. Jeśli ktoś uwierzył obietnicom, pięknym i szczerym uśmiechom na plakatach wyborczych to niech zapamięta sobie to dobrze na przyszłość. Może następnym razem nie da się na nabrać i przestanie wierzyć populistom.

Demokracja to system dla świadomego obywatela. Wygląda na to, że dojrzałość naszego społeczeństwa nie jest na tyle zaawansowana, by dokonywać słusznych wyborów. Więc nie ma się co dziwić, że brniemy w tym bagnie po szyję, skoro pozwalamy na to, aby kasta ( modne słowo) przechodziła weryfikację wyborczą co kilka lat. Przecież ludzie ci są znani i nie ma co liczyć na to, że się zmienią. TAK, okradają nas przyznając sobie nienależne im nagrody za pracę, której efektów nie widać. TAK i robią to w biały dzień za przyzwoleniem podatników i zgodnie z prawem. TAK, nie zachowują się etycznie, ale to słowo nie ma dla nich w ogóle znaczenia, tak samo zresztą jak honor – bo cóż jest wart honor, gdy się nie szanuje się własnego nazwiska…

Za kilka lat kolejne wybory, ludzie do tego czasu zapomną i pójdą głosować na mniejsze zło. Tylko zło, zawsze pozostanie złem. Niezależnie od barwy politycznej zachowania nieetyczne są z gruntu rzeczy naganne. Kto raz złamał zasady, będzie to robił nadal. Lud (demos) miał za zadanie odrzucać takie plewy od ziaren. Przywódcami mieli zostawać ludzie „kryształowi”, właśnie dzięki mądrości wyborców. Nie ma się jednak co dziwić ludziom, skoro są oszukiwani. Media przestały spełniać swą rolę w rzetelnym informowaniu wyborców. Cóż z tego, że dziś gazety rozpisują się o nagrodach, o bizantyjskim stylu życia i nieodpowiedzialnych decyzjach pokierowanych populizmem. Trzeba było to opisywać przed wyborami. Prawda o kandydatach na prezydentów, radnych, posłów i senatorów ma się pojawić w trakcie kampanii wyborczej, a tak w najlepszym wypadku dziennikarze wybrali milczenie. Dlaczego się tak zachowali, bo robili to licząc na intratne posady ( uogólniam, jest wielu publicystów, którym po prostu szefowie redakcji zamknęli usta). Dziś robi się wielką aferę, bo kolesie podzielili się kasą podatników, i mówią nam, że im się te nagrody po prostu należały. Pamiętajmy! Piętnować należy wszystkich, tych którzy dają i tych co biorą. Człowiek honoru nie przyjmie nagrody, która mu się nie należy i to na dodatek sfinansowanej z podatków obywateli.

Były czasy, w których dżentelmen, gdy splamił swój honor to strzelał sobie w łeb. Teraz jedynie pisze usprawiedliwienia na stornach web’owych. Wyobrażacie sobie czasy ludzi honoru we współczesnej epoce… Te puste fotele na szczytach władzy do obsadzenia… Echo na korytarzach sejmowych… Dziś jak kogoś przyłapią na kradzieży, to zaczyna najgłośniej krzyczeć: ” Łapać złodzieja!!!”. On doskonale zdaje sobie sprawę, że w tym natłoku informacji, tej papce medialnej, która nas atakuje każdego dnia , z każdej strony, do świadomości wyborców przebije się tylko jego nazwisko. Wedle zasady niech mówią co chcą , byle nie przekręcali imienia i nazwiska. Największe miernoty są najgłośniejsze w mediach społecznościowych. W końcowym efekcie sprowadza się to do tego, że im głośniejsza krowa, tym mniej mleka daje. Finał takich działań jawi się w postaci głupich decyzji. Brak odpowiedzialności za ich podejmowanie, ale za to ogłaszanych szumnie na konferencjach, relacjach na żywo – propaganda sukcesu. Znamy to przecież z epoki słusznie minionej. Tylko do czego nas to doprowadzi. Ekonomi kieruje się prostymi zasadami, ale za to bezwzględnymi. Za chwilę nie będzie już z czego przyznawać sobie nagród. Historia lubi się powtarzać i wygląda na to, że Polak przed szkodą i po szkodzie głupi.