Wierzę w…

Grafika własna.

W co wierzę? Odpowiedzi na to pytanie nie są oczywiste – to nie jest takie proste, jak się może na początku wydawać. Od dawna zastanawiam się nas wieloma aspektami wiary. Nie wszyscy zgadzają się z moimi przekonaniami. Każdy ma prawo do własnego zdania w kwestii wiary. To, że ktoś jest religijny na pokaz, nie zawsze oznacza, że naprawdę wierzy. Zresztą, jak mam tylko okazję, to rozmawiam z przedstawicielami wszystkich wyznań, szukając prawdy uniwersalnej. Musi być coś, co sprawiło, że jesteśmy, istniejemy.

Dość wcześnie, bo jeszcze w szkole podstawowej trafiłem w bibliotece na książkę ?Gdy słońce było bogiem? napisaną przez Kosidowskiego Zenona. Lektura pozwoliła mi poznać wierzenia ludzi z różnych epok i kultur.

Łatwo można zauważyć, że w większości religii pojawia się bóstwo dominujące. Najważniejszy bóg, od którego wszystko zależy. W zależności od poziomu rozwoju danego społeczeństwa pojawiają się też inne bożki odpowiedzialne za poszczególne aspekty życia ludzi. Nie rozumieliśmy czym jest Słońce. Było obecne przy tworzeniu nowego życia dlatego często odgrywa ważną rolę w symbolice boskiej rzeczy. Jest bogiem, do którego modlił się człowiek.

Ludzie wierzą w różne rzeczy, ale nie powinno ich to nigdy zwalniać od racjonalnego myślenia. Nie ma usprawiedliwienia dla fanatyków religijnych, którzy w imię boga sieją zniszczenie.

Jesteśmy świadkami dużych zmian. Istnienie świata jaki znamy jest zagrożone Obserwujemy kryzys demokracji. To było do przewidzenia, mówił o tym już Sokrates ? demokracja sprawdza się tylko w przypadku wyedukowanych społeczeństw. Durnie nigdy nie będą w stanie obiektywnie ocenić co jest dobre, a co złe. Brak edukacji jednostek prowadzi do tego, że obywatele wybierają na swoich przywódców cwaniaków, bo nie są w stanie przejrzeć ich prawdziwych zamiarów.

Konfucjusz, w swojej epoce, próbował edukować władców ? uczył ich, że mają szanować swoich poddanych, obywateli jak własne dzieci. Dbać o nich, o ich dobro i sprawiedliwie nimi rządzić. Władca powinien być empatyczny, powinien odnosić się z szacunkiem do poddanych ? wtedy może oczekiwać lojalności i odwzajemnienia. W innym przypadku społeczeństwo ma prawo wypowiedzieć mu posłuszeństwo. Nie udoło mu się za życia dokonać zmian w myśleniu władców. Jego filozofię doceniły kolejne pokolenia. Chiny stały się wielkim państwem. Konfucjusz zwracał uwagę na wiedzę, na edukację społeczeństwa ? to prawdziwe źródło dobrobytu.  Edukacja zmienia jednostkę, a w rezultacie całe społeczeństwo.

Życie to nieustanny cykl zmian, wszystko się zmienia i tylko człowiek, który pracuje nad sobą jest w stanie zrozumieć co jest tak naprawdę ważne, istotne. Budda namawiał do zadawania pytań, do szukania odpowiedzi. Tylko poprzez naukę i zrozumienie świata jesteśmy w stanie wpływać na jego ewolucję.

Ziemia jest w bardzo trudnym momencie. W zasadzie można uznać, że cywilizacja osiągnęła taki poziom wpływu na przyrodę, że jeśli nie obudzimy się, to zniszczymy cały nasz glob. Natura już nie jest w stanie bronić się dłużej przed naszym gatunkiem. Przegramy wszyscy dlatego, że popadamy w skrajności.

Z jednej strony wielkie, przełomowe odkrycia naukowe. Żyjemy w czasach ogromnego postępu technologicznego. Jednak korzystają na tym nieliczni do powiększania i tak już ogromnych majątków prywatnych, albo politycy do umacniania swojej władzy. Postęp cywilizacyjny niestety najbardziej widoczny jest tylko w dużych aglomeracjach, na prowincji życie toczy się w innym rytmie…

Powszechnie brakuje zrozumienia co tak naprawdę się w życiu liczy. Wszystko kręci się wokół władzy i pieniądza. Nie pracujemy nad naszym wnętrzem. Nad rozwojem duchowym całej naszej społeczności. Ludźmi łatwiej manipulować, gdy są w ciągłym konflikcie.

W co wierzy współczesny człowiek ? w to co przeczyta w sieci. Ludzie ufają celebrytom. Fałszywe informacje rozpowszechniane przez roboty decydują o wynikach demokratycznych wyborów. Tylko dlatego, że przestaliśmy pracować nad ewolucją mentalności całego społeczeństwa. Zaniedbaliśmy edukację i rozwój jednostek. Ludzie chyba tak naprawdę nie wierzą już nawet w boga. Nie zastanawiają się nad tym co jest dobre, a co złe. Nie szukają drogi do szczęścia, przez to są nieszczęśliwi. Brakuje radości, widać upadek wartości. Liczy się stan posiadania, a nie to co sobą reprezentują. Złe wybory, mierni przywódcy, kryzys demokracji. Sokrates to przewidział ? demokracja jest skuteczna tylko w przypadku wyedukowanych społeczeństw.

W co tak naprawdę wierzy współczesny człowiek? W jakim kierunku zmierza nasza cywilizacja?

Boga się już nie boimy, bo przestaliśmy wierzyć w jego istnienie? Najbardziej przygnębia mnie myśl, że przestaliśmy się zastanawiać po co to wszystko robimy? Nie szukamy drogi do szczęścia, albo już całkiem się pogubiliśmy? Nie ma nic gorszego niż wędrówka bez ustalonego celu.

Nudne, nieciekawe, konsumpcyjne życie nie warte jest przeżycia… Tak twierdził Sokrates. Mówił też, że największym złem jest ignorancja. Nie powinniśmy obojętnie przechodzić obok tego co dziś się dzieje w świecie, w naszym kraju. Protestujmy mądrze. Uczmy się, edukujmy nasze dzieci. To one za kilka lat zdecydują w demokratycznych wyborach kto będzie rządził naszym światem.

W to właśnie wierze – w naukę, w edukowanie społeczeństwa. Mądry człowiek odróżni zło od dobra. To jedyny sposób na odnalezienie właściwej drogi rozwoju dla całej ludzkości. Uczyć, uczyć i tłumaczyć co tak naprawdę ważne jest w życiu. Władza, pieniądze powinny być tylko środkiem do kreowania postępu cywilizacyjnego i lepszego zrozumienia świata przez człowieka. Nauczmy się znowu żyć w harmonii z naturą.

Środowisko naturalne poradzi sobie z nami, my bez niego nie przetrwamy…

RZESZÓW. Miasto, które nie zapomniało o…

Szpilki z kolekcji taty.

MUZEUM DOBRANOCEK ? jedyna tego typu placówka w Polsce znajduje się w Rzeszowie. Z oficjalnej strony tej instytucji dowiedziałem się, że pierwsza dobranocka wyemitowana w polskiej telewizji to ?Jacek i Agatka? – 2 października 1960 roku, a ostatnia ?Świnka Peppa? – 30 sierpnia 2013 roku. Super, że ktoś postanowił pamiętać o dobranockach, dawały nam tyle radości… Do dziś nie miałem pojęcia, że istnieje takie muzeum w Polsce.

Należę do pokolenia, które czekało na ten jedyny program dla dzieci , na dobranockę o 19.00. Wtedy można było obejrzeć bajki. To były czasy innej telewizji. Trochę publicystyki, parę programów, zresztą przecież o ile dobrze pamiętam o 14.00, albo 15.00 TVP zaczynała coś w ogóle nadawać. W tygodniu dobranocki trwały zaledwie 10-15 minut i tak czekało się na ten moment, na te kilka minut przed spaniem. W niedzielę to dopiero była zabawa – prawie półgodziny można było siedzieć przed telewizorem. Wszystkie dzieci w weekend czekały na kolejne przygody Smerfów? Ale czasy? Pamiętacie telewizję bez reklam?

Jak to wytłumaczyć naszym pociechom? Dziś mają do dyspozycji przez całą dobę kanały z kreskówkami, bajkami różnego typu. Mogą wybierać co i kiedy chcą obejrzeć.

Nie tak dawno podjęliśmy próbę wytłumaczenia córce jaką radość sprawiały nam kredki Bambino, albo kolorowe farbki. Jesteśmy pokoleniem, które uczyło się z szarych podręczników i pisało w zeszytach z niebieskimi okładkami. Nasze dzieci nie są w stanie ogarnąć świata bez komputerów. To zaledwie dwie dekady, a tak wielki skok w technologii. Tak ogromna zmiana jakości życia.

Tylko czy idziemy w dobrym kierunku? Dziś dzieci zmuszone są do siedzenia przed komputerami niemal cały dzień. Prawda, taki wyjątkowy mamy czas, że nawet nie mogą wyjść pobawić się z rówieśnikami. Może wkrótce docenią, że istnieje prawdziwe życie, poza tym, na które dziś są skazane – wymiana emocji online…

Co zrobią, gdy pandemia się skończy? Co będzie jeśli jednak część z nich uzna, że lepiej czuje się w domu?? Co wtedy zrobimy? Oby nigdy do tego nie doszło…

Wracając do miasta, o którym dziś piszę… Chętnie odwiedzę Rzeszów. Chcę zwiedzić MUZEUM DOBRANOCEK, ale to nie będzie główny powód i cel mojej wizyty.

Gdzieś pod Rzeszowem urodziła się moja babcia. Babcia Maria (z domu Sworst), mama mojego taty pochodziła z tamtych okolic. Tu spędziła dzieciństwo i wczesne lata młodości. Po wojnie przyjechała do Głogowa. Pochodziła z wielodzietnej rodziny, a ziemie odzyskane miały dać szansę na lepsze życie. Poznała tu mojego dziadka, założyli rodzinę i do końca życia była już związana tylko z tym miastem. Niestety nie dowiedziałem się, gdzie dokładnie mieszkała pod Rzeszowem. Nie pamiętam, byłem zbyt mały, aby zapamiętać wszystkie szczegóły, które pojawiały się w jej wspomnieniach z domu rodzinnego. Może uda mi się to kiedyś ustalić, gdzie się urodziła i jak żyła?

Człowiek ma to coś w sobie. Coś co karze mu szukać swoich korzeni. We mnie też się budzi taka potrzeba, ale jak już znalazłem na to czas… Dziś podróżowanie i spotykanie się z ludźmi jest trochę utrudnione.

To minie i mam nadzieję, że uda mi się zwiedzić to piękne miasto i odnaleźć rodzinne korzenie. Z pewnością zajrzę do Muzeum Dobranocek 😉

ps

Dużo było o dobranockach, które kojarzą się ze spaniem. Jak spanie to i łóżko. Dużo mówi się ostatnio o śmierci…, niestety… Przypomniały mi się słowa pisarza, którego twórczość bardzo sobie cenię i to co powiedział właśnie o łóżku…

?Łóżko jest najniebezpieczniejszym miejscem na świecie. 80 procent ludzi w nim umiera.?

 –  Mark Twain

Tak sobie myślę, że coś w tym jest…

Mój harcerski GDAŃSK.

Szpilka miasta z kolekcji taty.
Pozostałe to moje pamiątki z czasów, gdy byłem czynnym instruktorem ZHP.

27 marca 997 roku to data symboliczna, ważna w historii Gdańska. W tym dniu biskup praski Wojciech symbolicznie ochrzcił wszystkich mieszkańców. W ten sposób Gdańsk oficjalnie został przyłączony do cywilizacji i kultury zachodu. Biskup Wojciech nakazał też ścięcie świętego dębu… W ten sposób walczył z pogańskim kultem. Kilka dni później, dokładnie 5 kwietnia sam stracił głowę, gdy próbował nawrócić Prusów? Został napadnięty i zabity po mszy, którą odprawił w świętym gaju, w pogańskim miejscu kultu?

Gdańsk kojarzy mi się z ?DZIUPLĄ?, to najlepiej zaopatrzona składnica harcerska jaką znam. Przynajmniej tak było jakieś 25 lat temu. Ten sklep harcerski działa do dziś – sprawdziłem 😉 Wygląda na to, że nadal zaopatruje kolejne pokolenia harcerzy i turystów.

Hackerskie wakacje spędzałem zazwyczaj ze swoją drużyną w Stilo. Pod latanią morską, około 15 km na wschód od Łeby mieliśmy swoje miejsce, w którym mogliśmy organizować wakacje pod namiotami.

Latarnia Stilo, 25 lat temu… Ciekawe, jak się potoczyły ich losy?

W samym środku lasu, kilkaset mertów od plaży powstawał obóz dla kilku drużyn harcerskich. Nad głowami niebo, pod nogami szyszki, dokoła las drzew. Czasem jeszcze dziś, gdy zamknę oczy, w głowie słyszę szum wiatru, wśród koron tych sosen, albo odgłos fal bijących gdzieś w oddali o piaszczystą plażę Stilo? To były wspaniałe wakacje, bez telewizji, telefonów, Internetu?

Obóz ZHP Stilo, dawno, dawno temu… w lesie…

Obóz harcerski trwał zazwyczaj trzy tygodnie, chyba dobrze pamiętam? Dziś standardowe wakacje to zaledwie 10 dni poza domem… Tylko raz, w ciągu tego czasu jechaliśmy na wycieczkę do miasta, do Gdańska. To była jedyna okazja, aby przypomnieć sobie jak wygląda cywilizacja i oczywiście zajrzeć do harcerskiego sklepu, do ?DZIUPLI?. To właśnie tam można było kupić nową rogatywkę w odpowiednim rozmiarze, szpilkę z miniaturką krzyża ZHP. Czasem trafialiśmy na Jarmark św. Dominika. Uwielbiałem zwiedzać gdańskie uliczki i zabytkowe kamieniczki. Przypominały mi się kadry z filmu ?Pogranicze w ogniu?. Fascynowały mnie witryny pełne bursztynowych ozdób. Wszystko zrobione z bałtyckiego złota. Obowiązkowe zdjęcie pod Fontanną Neptuna?, przy nim czas zatrzymał się w miejscu, takie miałem wrażenie, gdy kilka lat temu byłem, w tym miejscu z żoną i córką? Poczta, żuraw, wszystko wygląda prawie tak samo jak 25 lat temu?

Gdańsk jest jednym z tych polskich miast, do których chętnie wracam?