Miasto, które było zawsze po drodze na Rajd Świętokrzyski. Najfajniejsza przygoda jaką pamiętam z czasów nauki w liceum. W zasadzie to chyba tam, na szlaku uległem ułudzie, że ludzie mogą żyć obok siebie bez agresji, zazdrości. Mogą okazywać sobie wsparcie i mimo rywalizacji stosować zasady fair play, bo łączy ich wspólny cel ? przeżyć wspaniałą przygodę, przetrwać w trudnych warunkach.
Raj Świętokrzyski to cykliczna impreza, organizowana przez wiele organizacji. Można pojechać tam z PTTK, harcerzami, a nawet z pielgrzymami. Poziom trudności, zależy od trasy jaką zaplanuje organizator. Góry Świętokrzyskie nie są szczególnie wymagające, za to obfitują w bardzo malownicze krajobrazy. Jeśli chodzi o rajdy organizowane w maju, to problemem może być pogoda. Deszcz, chłód, mokre, błotniste szlaki mogą być zbyt trudnym wyzwaniem dla amatorów. Ja trafiłem tam z harcerkami właśnie w takie okno progowe. Przez pierwsze dni musieliśmy zakładać torby foliowe na skarpety, aby przetrwać jakoś cały dzień wędrówki po błotnistym szlaku. Nogi zbadały się w błoto czasem powyżej kostki.
Dwadzieścia lat temu PTTK organizowało rajd tak, że na starcie drużyna dostawała mapę z punktami noclegowymi, w który miała się zameldować wieczorem. Spaliśmy u gospodarzy, w stodołach na sianie. Cały ekwipunek (śpiwór, odzież na zmianę, jedzenie) dźwigaliśmy w plecakach. Wodę czerpaliśmy ze studni, do picia i do mycia. Czasem gospodarza miał warunki i udostępniał łazienkę ? prysznic, przepranie skarpet itd. To były naprawdę spartańskie warunki, dziś określam je jak ekstremalne.
Po tygodniu wędrówki, docieraliśmy na polanę, na której odbywało się uroczyste zakończenie rajdu, wręczenie pamiątkowych znaczków i ogłoszenie rankingu, klasyfikacji drużyn, które dotarły do mety. Przez te kilka dni przeszliśmy całe pasmo Gór Świętokrzyskich. To niesamowita przygoda, obrazy, które pamiętam do dziś mimo upływu czasu?
Na szlaku rodziła się niesamowita wspólnota. Po kilku noclegach znaliśmy na tyle swoje twarze, by bez trudu odróżnić zwykłego turystę i rozpoznać uczestnika naszego rajdu. Pomagaliśmy sobie, na postojach wymienialiśmy jedzeniem, wrażeniami, doświadczeniami. Umawialiśmy się na wieczór, na wspólną kolację. Nie pamiętam ani jednego imienia, nazwiska, ale na całe życie zapamiętałem sobie atmosferę tamtego czasu.
Ludzie potrafią, chcą współpracować i nie zawsze chodzi tu o własne korzyści. Wierzę w człowieka. Wiem, że potrafi zachowywać się jak zwierzę stadne, gdzie dobro całej wspólnoty stanowi wartość nadrzędną, cel sam w sobie.
Harcerstwo nauczyło mnie jak organizować, realizować najtrudniejsze nawet zadania. Jak rozwiązywać konflikty w grupie i układać pracę zespołu. Ludzie młodzi zdolni są do przyjmowania zasada, poglądów autorytetów. Drużynowy był taki właśnie liderem. Zdawał sobie sprawę, że jego zachowanie, ideały, które wyznaje będą rzutowały na jego autorytet w grupie. To on swoją postawą tworzył zawsze klimat życia w drużynie.
W dorosłym życiu też mogłoby tak być, ale nie jest. Zbyt często trafiamy na judaszy, złośliwców, kanalie i karierowiczów. Ludzi, którzy chcą tylko czerpać korzyści, żyć na koszt całej grupy?
Zastanawiam się jakimi dorosłymi by się stali, gdyby choć raz w życiu udało im się przetrwać taki Rajd Świętokrzyski? Harcerstwo, góry to uniwersytet, który powinien być przepustką do dorosłego życia. Jestem idealistą i ciągle wierzę w ludzi. Swoją córkę kiedyś wyślę na taką przygodę. Więcej! Będę namawiał na to wszystkich rodziców. Musimy coś zrobić z naszym społeczeństwem. To pokolenie, może i będzie stracone, ale nasze dzieci mają szansę na inne życie. W dużej mierze to od nas zależy jak ich do tego życia przygotujemy.
Zatem w góry, polecam te moje ukochane szlaki świętokrzyskie!