TO-NIE-MY…? CZY JEDNAK MY? TONIEMY? CZY UTONIEMY?

Toniemy…?

Pandemia strachu?

Mamy to co chcieliśmy. Już dawno przestaliśmy wierzyć w demokrację. W to, że możemy mieć wpływ na wynik wyborów.

Dziś budzimy się w strachu. Z pytaniem w myślach czy to już? Czy jestem jeszcze zdrowy? Czy za chwilę stracę oddech i nie będzie dla mnie miejsca w szpitalu??

Przywódcy nie potrafią nas przekonać, że mają plan. Udają, że panują nad sytuacją. Nawet zbytnio się z tym nie kryją, że podejmują decyzje, które mają ratować przed skutkami, a nie zapobiegać rozwojowi epidemii.

Wielu polityków na trudne pytania stawiane dziś przez dziennikarzy, odpowiada atakiem. I to tak prymitywnym, nieracjonalnym. Od razu zauważamy, że ta agresja to zasłona… Wywołana bezradnością, brakiem racjonalnych argumentów na wytłumaczenie faktu tragicznej sytuacji, w której są dziś chorzy, potrzebujący pomocy.

Dlaczego nic się nie zrobiło, aby przygotować kraj na jesienny wzrost zachorowań?

Przez ostatnie pół roku rządzący zajmowali się głównie sobą.

Wytłumaczenie obecnej sytuacji, prawda może być taka: ktoś założył, że pandemia jest w odwrocie i nie ma sensu się przygotowywać do czarnego scenariusza, przecież wszystko będzie dobrze? Można uczestniczyć w kampanii wyborczej, głosować. Pandemia jest w odwrocie! Damy Wam nawet ekstra kasę na wakacje. Jest pięknie, a będzie jeszcze ładniej.

Nie jest dobrze, robi się fatalnie, a z każdym tygodniem stan kraju?, właśnie Polska w ruinie?

Wbrew logice, wbrew zdrowemu rozsądkowi. Toniemy w oparach absurdu?

ZROZUMIEĆ WROCŁAW…

To zbyt dobra książka…

To zbyt dobra książka by się nad nią rozpisywać. Ją trzeba po prostu przeczytać. Lektura obowiązkowa dla każdego mieszkańca Wrocławia i nie tylko.

Można mieszkać w tym mieście od zawsze, można tu przyjechać i zakochać się w nim, a potem zamieszkać. Bez względu na motywy warto znać prawdziwą historię tego miasta.

Piotr Adamczyk w mistrzowski sposób opisał atmosferę, życie pierwszych osiedleńców, „nowych” Wrocławian zaraz po wojnie.

Możemy poczuć klimat i ogrom trudności z jakim borykali się mieszkańcy miasta zniszczonego w tak ogromnym stopniu, że aż trudno uwierzyć w cud jego odbudowy. Przecież w gruzy obróciło się ponad sześćdziesiąt procent budynków mieszkalnych… Udało się, mimo wątpliwości, czy Wrocław pozostanie na zawsze w granicach Polski.

Szczególnie trudną sytuację mieli Niemcy, którzy postanowili tu zostać i żyć z Polakami…

Autor oddał bardzo realistycznie obraz odradzającej się społeczności widziany oczami dziecka, potem młodzieńca i wreszcie zmysłami dorosłego człowieka.

Mogę być wdzięczny za to, że ktoś polecił mi tę książkę. Mam wobec niego ogromny dług wdzięczności. Wydaje mi się, że dziś, po przeczytaniu powieści „DOM TĘSKNOT” lepiej rozumiem nasze miasto. Odkryłem je na nowo.

Dziękuje Jarek!

COVID-19, CO PANDEMIA W ŻYCIU ZMIENIA?

Zaczytany Anioł…

Mamy to! Ostatnie dni to kolejne rekordy wykrytych przypadków zakażenia wirusem. Ciągle śmiercionośnym, bo nie mamy skutecznego leku, nie wiemy jak długo utrzymuje się odporność u ozdrowieńców. Zakażenie i rozwój choroby to swoistego rodzaju loteria. Gra o życie, której wynik jest niewiadomą. Możemy tylko przewidywać, że ludzie młodsi mają większą szanse na przeżycie.

Wirus zaskakuje, zmienia się, ciągle się go uczymy. Szczepionki, skuteczne leki mogą się pojawić za kilkanaście miesięcy, ale skutecznego leczenia możemy się spodziewać dopiero w 2024 roku – takie są fakty, takie są opinie lekarzy specjalistów…

Do tego czasu nikt nie może być pewien jak poradzi sobie z Covid-19 po zakażeniu. Wkurza mnie każdy wpis, czy grafika bagatelizująca zagrożenie. Trywializowanie zagrożenia staje się poważnym problemem społecznym. Liderzy, butni i głupi nie noszą maseczek, potem spotykają się z wieloma osobami. Dają przykład skrajnej głupoty, bo ich zachowanie jest pożywką dla różnego rodzaju maści populistów.

W mijającym tygodniu obudził mnie news dnia – Prezydent USA jest zakażony. Jak zareaguje na wirusa jego organizm? Tego nikt nie wie. To powinno dać do myślenia ludziom. Najpotężniejszy człowiek świata nie jest pewien czy przetrwa. To jest dowód na to, , że Covid-19 nie jest chorobą ubogich i biednych. To nie jest zaraza, która omija potężnych przywódców i ludzi dobrze usytuowanych. Może zachorować każdy, podobnie jak to jest w przypadku nowotworu. Z tą jedną różnicą – w łatwy i sprawdzony sposób można się uchronić przed zakażeniem i chorobą. Rak może zaatakować niespodziewanie. Nie zawsze da się przed nim uchronić samą profilaktyką. W przypadku Covid-19 wystarczy zachować dystans społeczny, dbać o higienę rąk i nosić maseczkę.To są sprawdzone i potwierdzone naukowo metody, które chronią przed chorobą.

Może dlatego, że takie proste metody chronią przed zakażeniem, ludzie ignorują te zasady. Uważają, że to tylko tania propaganda dla naiwniaków. Ich zdaniem wirus to zakrojona na szeroką skalę akcja propagandowa, która ma na celu zastraszyć społeczeństwo. Przecież każdego dnia na inne choroby umierają tysiące ludzi… Tak twierdzą i na dowód, że mają rację zestawiają dane ilości osób umierających na nowotwory, grypę, raka i inne powszechne choroby.

Zapominają o jednym – to jest nowa zaraza, z którą walczymy od kilku miesięcy i nie możemy sobie z nią poradzić…, ludzie umierają na oczach lekarzy…, bezradnych w obliczu chorób jakie wywołuje ten wirus. Czasem w ciągu tygodnia, czasem miesiąc trwa walka o życie człowieka w szpitalu, przy zaangażowaniu nowoczesnych leków, specjalistycznej aparatury. Potrafimy wyleczyć nowotwory, znamy metody kontrolowania rozwoju chorób. W przypadku tego wirusa możemy się modlić i wierzyć, że układ odpornościowy pacjenta okaże się na tyle silny, by odpowiedzieć na zakażenie i poradzić sobie z wirusem…

Trwa to od kilku dni do kilku tygodni. Na szczęście umiera niewielki procent zakażonych. Tylko cały czas nie ma jednoznacznej odpowiedzi na najważniejsze pytanie. Nikt nie ma pewności jak jego organizm zareaguje na zakażenie, jak poradzi sobie z chorobą… Jeśli zabraknie ci sił i sobie nie poradzisz, to umrzesz. Bez ostatniego słowa, samotnie, często w śpiączce, podłączony do respiratora…

Najbliższym zmarłego jest szczególnie trudno pogodzić się z taką śmiercią. Bez pożegnania, bez ostatniego słowa. Rodzina dostaje prochy w urnie. Musi jej wystarczyć podpis lekarza, który stwierdził zgon i fakt, że to jest ciało tej osoby. Bliscy przez wiele tygodni żyją w przeświadczeniu, że tak naprawdę ich brat, siostra, tata, mama są ciągle w szpitalu. Myślą, że walka ciągle trwa i będzie dobrze. Przecież on poszedł do szpitala i był tylko trochę przeziębiony…

Nie wierzą w słowa, które słyszą pewnego dnia w słuchawce telefonu. Sucha informacja, że jest komuś przykro, że się nie udało. Pozostają w szoku, nie wierzą w to co usłyszeli przed chwilą. To niemożliwe! Brakuje tych kilku słów na koniec. Nie zostaje w pamięci ostatni uścisk ukochanej osoby. Zapominamy jak czuć dotyk dłoni. Jak brzmi szmer oddechu. Nie ma w pamięci śladu ostatniego spojrzenia… Widoku gasnących oczu. To niemożliwe! To nie prawda! To tylko wirus, który powoduje przeziębienie… i śmierć.

Pandemia rozwija się w najlepsze, to nie jest kolejna fala, to ciągły atak, natarcie. Wirus jest zagadką, śmiercionośną i niebezpieczną. Bardzo dobrze zadomowił się w naszym świecie i z dnia na dzień przybywa nosicieli tego patogenu.

Noszę maseczkę, myję ręce, martwię się o zdrowie żony i córki (która wróciła do szkoły). Co przyniesie kolejny tydzień? Jak zareagujemy na zakażenie, jeśli zaraza dotrze do naszego domu? To są ważne sprawy. Reszta traci znaczenie…

Chcę dotrwać z moją rodziną do czasu, aż znajdziemy lekarstwo. Odetchnę i zasnę spokojnie, gdy dowiem się, że naukowcy opracowali skuteczną metodę na powstrzymanie tego wirusa.

Teraz trzeba być czujnym i zachować wiarę. Jeszcze ważniejsze jest przestrzeganie prostych zasad: dystans społeczny, dezynfekcja i maseczka.

Jeszcze jedno. Pozostaje nam wierzyć, że ludzkości starczy potencjału, intelektu, na tak długo i tyle ile trzeba, aby przetrwać tę pandemię…