Przyzwoitość.

W przestrzeni publicznej mamy deficyt tego pojęcia, podobnie jak honor, uczciwość, prawdomówność. Nigdy nie obserwowałem do tej pory tak bezwzględnej pogardy dla tych wartości. Może zbyt często przebywam ostatnio w „politycznej rzeczywistości”. Walka o władzę odbiera ludziom rozum. Wielu chce utrzymać dotychczasowy stan istnienia – wygodne życie, bez stresu za publiczne pieniądze. Gotowi są sprzedać się diabłu, aby znaleźć się na piedestale. Wspierają ich Ci, którzy z kolei wierzą iż dzięki nim zachowają swoją pozycję. Gdzie się podziało myślenie o wartościach nadrzędnych. Przecież władza powinna być tylko możliwością do realizowania koncepcji poprawy dobra wspólnego. To takie proste. Wystarczy słuchać ludzi i pozwalać na działania, które poprawiają jakość życia wszystkich. Zamiast tego kandydaci na ważne stanowiska publiczne wchodzą w układy, zaciągają zobowiązania, które potem muszą spłacać. Jak już raz się sprzeniewierzysz swoim zasadom, to nie ma odwrotu. Zawsze znajdzie się ktoś, kto Ci to wytknie.

Żyję w pięknym mieście, które mogłoby być samowystarczalne i przyjazne mieszkańcom. Daleko już do tego ideału, jest bardzo dużo pracy do zrobienia, która będzie wymagała dużego poświęcenia. Kto jest gotów poświęcić część swojego życia dla innych? Tak właśnie to wygląda, kosztem prywatnego czasu, stresów i jeśli uczciwie to za symboliczne wynagrodzenie…, bo jeśli ma być uczciwie i przyzwoicie… no i ten honor.

Wybory

4 czerwiec 1989 – pierwsze wybory, które utkwiły mi w pamięci. Byłem tam razem z rodzicami. Widziałem jak pobierają karty do głosowania, skreślają nazwiska, potem wrzucają swoje głosy do urny. To ważne, aby pamiętać, że w demokracji decyduje większość i to ta większość, która pójdzie głosować. Kibicowanie przed tv nic nie da. O jakości Twojego życia zdecydują Ci, którzy wrzucą głos do urny.

Prezes i ?TRUTH-skaweczki?

Od lat obserwuję style i jakość zarządzania w naszych ?młodych? korporacjach. Trzeba pamiętać, że współczesna kultura korporacyjna, zawitała do nas na dobre niecałe trzy dekady temu. Po transformacji ustrojowej. Nie mamy wielopokoleniowych tradycji, a nasz krajowy narybek ? kadra zarządzająca to zazwyczaj pierwsze pokolenie, które nie zawsze zdobywało doświadczenie na zachodzie ? co doprowadza często do wypaczeń. Fotel prezesa jest postrzegany, jako finisz kariery zawodowej. Wodzowie-bossowie osiadają na laurach i uważają, że ich rolą jest tylko ?być?. Nie jest to norma, ale często tak bywa, zwłaszcza w korporacjach z kapitałem zagranicznym ? przy pracownikach najemnych, rzadziej w przypadku firm rodzinnych.

Dochodzi do takich sytuacji, że rozleniwiony prezes szuka sobie ?robotnych? funkcyjnych w jednym tylko celu ? macie robić za mnie robotę, spalać się, sprzedawać pomysły i uczestniczyć w wyścigu o premie. Taki szef nie jest mentorem, wizjonerem, nie pracuje nad koncepcją rozwoju firmy. Woli się otoczyć wianuszkiem ?TRUTH-skaweczek?, które będą mu usłużne. W ten sposób tworzy się struktura: boss + mierny, bierny ale wierny „dyrektor” = top management i  cała rzesza wyrobników? Naprawdę, źle się dzieje, gdy prezes straci kontakt z realnym życiem ( ma uposażenie wielokrotnie większe niż średnia krajowa, żyje na innym ?lewelu?, problemy śmiertelników stają się dla niego trywialne i jednocześnie niezrozumiałe). Przyzwyczaja się, że dyrektorzy robią za niego robotę ? to oni kreują nieprawdziwy obraz firmy. To ciężki grzech, niestety spotykany jest w wielu miejscach: partie, samorządy, przedsiębiorstwa ? premiowanie, awanse dla pracowników ?relacyjnych?, pomijanie w tym samym momencie tych naprawdę kompetentnych i pracowitych.

Tworzy się towarzystwo wzajemnej adoracji, kasta zarządzająca (o tym zjawisku pisałem wcześniej). Trwa taki układ, firma istnieje, ale nie rozwija się tak, jakby mogła, bo cały kapitał społeczny trawi na własne potrzeby układ prezes i TRUTH-skaweczki.  Ryba psuje się od głowy. Ratunkiem jest zmiana prezesa, choć czasem lepiej odciąć głowę, sprzedać firmę.

Trzeba pamiętać, że taka kasta miernot ma wpływ na życie wielu jednostek, wielu rodzin. Od ich decyzji często zależy byt pracowników. Marzę o tym, by każdy prezes postrzegał swoją funkcję z perspektywy ogromu odpowiedzialności jaka ciąży na jego barkach ? wizja rozwoju przedsiębiorstwa, to często odpowiedzialność za setki dusz.

Dobry szef, szybko oddzieli ziarna od plew. Leń i konformista, będzie korzystał z życia, otaczał się wianuszkiem miernot i trwał w błogostanie. Prezes ? to nie finał życia zawodowego, to prawdziwe wyzwanie i początek naprawdę odpowiedzialnej pracy? TRUTH-skaweczki prawdy Ci o firmie nie powiedzą: zejdź do ludzi, do pracowników i podejmij wyzwanie, pokieruj firmą. ?Jesteś odpowiedzialny, za to co oswoiłeś??