Nie wiem dlaczego menadżerom tak trudno zrozumieć, że pracownicy i ich potrzeby się zmieniają. Zbyt często spotykam się, ze zjawiskiem oderwania od rzeczywistości kadry managerskiej. Prezes, dyrektor, często już kierownik zaczyna tracić obiektywizm w ocenie potrzeb i jakości nagród oczekiwanych przez podwładnych. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ ze względu na zróżnicowanie wysokości zarobków szefów i ich podwładnych ( w naszych realiach z reguły znaczne, wystarczy porównać mediany na odpowiednich stanowiskach) dyrektor jest na innym poziomie zaspokajania potrzeb uszeregowanych w piramidzie Maslowa. Jego pensja pozwala mu na życie na wyższym poziomie. To znowu sprawia, że traci on możliwość obiektywnej oceny wysokości np. premii. Zdarza się też, zachowanie skrajne – obniżanie wynagrodzenia dodatkowego, tak by pensja pracownika, nie przekroczyła jego gaży. Dlaczego się tak dzieje? Dlaczego przełożeni odbierają prawo do godziwej zapłaty za pracę podwładnym? W firmach, najczęściej w korporacjach tworzą się kasty, do których zaliczają się grupy managerów: uważają się za lepszych, bardziej wartościowych pracowników. To im należą się służbowe samochody z odpowiedniej półki, to ich wyróżnia „odpowiedni poziom” wynagrodzenia itd. Jednym słowem kasta uprzywilejowana, bez względu na to ile faktycznie ich praca przynosi zysku firmie. Tworzenie się takich grupek, to wynik bliskich relacji towarzyskich, wytworzenia więzi opartych na wzajemnej adoracji. Często pomocy formalnej i niejawnej w rozwiązywaniu problemów typu: ja pomogłem znaleźć dobrą pracę twojej córce, a ty „załatwisz” awans dla mojego protegowanego itp. W taki sposób rozmywa się ocena efektów ich pracy. Fakt przydatności w korporacji, niektórych dyrektorów ich zastępców na zajmowanych przez nich stanowiskach – nie bywa poddawany rzetelnej ocenie. Mówiąc wprost ich praca nie jest warta wynagrodzenia, które pobierają. Niektóre stanowiska są wręcz sztucznie wytwarzane, często wbrew logice biznesowej tyko po to, by udowodnić rację bytu niektórych osób w firmie. Wracając do sedna – kasta zarządzających w firmach, zaczyna przypominać stan średni – szlachecki, a pracownicy są traktowani niczym chłop pańszczyźniany, który ma inny żołądek od pana… Dlatego nie ma prawa zarobić tyle ile jego szef, który często pozoruje pracę. Niestety w naszych ciągle młodych korporacjach, bo zaledwie działających od ćwierć wieku jest to częsta choroba. Relacje towarzyskie hamują rozwój firmy, zarządzający nie mają autorytetu, wiedzy i zdolności zrozumienia potrzeb podwładnych. Pozbywają się ze swojej kasty wszystkich, którzy myślą inaczej, nie dopuszczają do swojego grona innych, reformatorów niszczą skutecznie. Miernoty korzystają z pracy zdolnych pracowników, przypisując sobie ich pomysły. To trudne do zdiagnozowania układy i problemy, z którymi muszą uporać się właściciele. Stosują rozwiązania typu zmiana prezesa, poprzedzona wielokierunkowym audytem. Od charyzmy i wiedzy nowego top managera zależy sukces reform, bo rozbicie układu towarzystwa wzajemnej adoracji bywa niemożliwe, nie jest w każdym razie łatwe wymienienie w krótkim czasie całej kadry zarządzającej. Oddzielenie ziaren od plew, w tej sytuacji musi zająć trochę czasu. Należy pamiętać, że takie chore układy tworzyły się latami, nieroby dobrze się maskują, wykorzystując wiedzę, pomysły swoich zdolnych podwładnych. Nie ma rzeczy niemożliwych. Wszytko to, to jedynie kwestia determinacji, celu, zadania, które ma wykonać np. nowy prezes. Czasem musi tylko zreformować firmę pod względem wydajności, osiągnąć odpowiedni próg rentowności, który pozwoli korzystnie spieniężyć przedsiębiorstwo na wolnym rynku, lub umożliwi korzystnie wchłonięcie tego co najbardziej wartościowe do innej spółki z tej samej grupy kapitałowej. Obie drogi są łatwiejsze i mniej czasochłonne od trudnych procesów diagnozowania raka, który trawi kadrę zarządzającą. Szybsze i bardziej efektywne od szukania przyczyn słabej motywacji pracowników, czy też przeprowadzania koniecznej restrukturyzacji kadrowej, co często prowadzi do kosztownych procesów w sądach pracy itd. Wszystko zależy od wielkości firmy, struktury, oraz branży. Jak zapobiegać, diagnozować tę chorobę? Istotą kontroli jakości kadry zarządzającej jest ciągłe badanie poziomu satysfakcji pracowników z wykonywanej pracy. Dojrzała korporacja powinna posługiwać się narzędziami, które pozwolą w sposób anonimowy oceniać pracownikom sowich przełożonych. Awansować zdolnych, sprawnych managerów, szybko eliminować zdemoralizowanych, niemerytorycznych, zbyt relacyjnych. Szef to profesjonalista, wzór do naśladowania pod każdym względem. Tylko pod takim przywództwem, zespół zarządzany przez takiego managera jest zdolny do przenoszenia przysłowiowych gór. Takich też jest wielu, ale nie zawsze mogą w pełni realizować swoje pomysły.
Autor: Sebastian
Praca, czy rodzina?
Dwa tygodnie temu ukazał się ciekawy artykuł… Dlaczego pracodawcy nie chcą dostrzec, że pracownicy zaczynają sobie cenić możliwość łączenia życia zawodowego z rodzinnym. Tymczasem wiele korporacji zmusza do wyjazdów integracyjnych, ale bez rodzin – gdzie tu sens. Taka propozycja jest dobra dla początkujących pracowników i wypalonych menadżerów, którzy nie mają życia prywatnego. Pierwsi zaczynają i po chwili znajdą sobie miejsce w innej korporacji, drudzy nie są już tak perspektywiczni. Prędzej czy później brak rodzinnego życia i frustracje z tym związane przenoszą się do pracy – mobbing, tyrania, brak zrozumienia problemów pracowników = brak umiejętności skutecznego motywowania. Gdyby ktoś chciał sięgnąć do historii, to w dawnych zakałach pracy (PRL) popularne były wyjazdy z szefostwem, ale równie istotne były imprezy dla pracowników z ich rodzinami. Tymczasem nadal w większości korporacji oferuje się np. wycieczki zagraniczne za wyniki w sprzedaży, ale tylko dla handlowców i menadżerów. Czy wakacje z szefem to naprawdę nagroda? Czy nie jest to sposób na bezkosztowe zwiedzanie świata dla kadry kierowniczej?, bo niestety bez względu na wynik zazwyczaj cyklicznie wyjeżdża stała grupka dyrektorów i prezesów. Większość wywiadu, jaki przeprowadzam rekrutując tyczy się tego co nie jest bezpośrednio związane z pracą przyszłego kandydata – dopiero te odpowiedzi pokazują ile i co chce osiągnąć przyszły pracownik. Pracodawcy niestety nie chcą zmieniać oferty – uważają, że są tak wspaniali, że karta sportowa, medyczna i możliwość wyjazdu na wakacje z szefem to jest magnes, któremu trudno się oprzeć… Tymczasem wielu z nich, oderwanych od rzeczywistości, zapomina co w życiu ważne: rodzina, potem praca i gdzieś pomiędzy własne pasje – to zdrowe podejście do życia, cdn.
Cywilizacja nas wykończy
Dziś nie wiemy już co nas zabija, nie zdajemy sobie z tego sprawy. Powietrze, bez którego możemy wytrzymać zaledwie kilka minut nie nadaje się do oddychania, jedzenie ma co raz to nowe ulepszacze w składzie, woda – to już czasem tylko ciecz która zawiera jakieś ilości H2O. Szokująca była dla mnie informacja, że moje dziecko nie wychodzi na dwór w przedszkolu, bo ogłoszono alert antysmogowy. Na ferie zimowe jadę nad morze, bo w górach nie ma dobrego powietrza. Po co nam nowe technologie, po co nowoczesność, która nas zabija. Przecież cywilizacja miała chronić człowieka, większość naukowych wynalazków miała w swojej pierwotnej genezie służyć człowiekowi. Coś nam to nie wychodzi. Super szybkie komputery, samochody, samoloty – wszystko aby dogonić, zaoszczędzić czas. Tylko po co? Na życie mamy tylko chwilę. Nie jesteśmy w stanie skutecznie walczyć z rakiem, którego wywołują zatrute powietrze, żywność, brudna woda – cywilizacja. Jest jeszcze jedna myśl, która przychodzi mi do głowy. Natura broni się przed człowiekiem? Biorąc pod uwagę, że gościmy na ziemi stosunkowo krótko. Ssaki ewolucyjnie szybko rozgościły się na naszym globie, ale gady też miały swoją złotą erę, może my też mamy tylko chwilę. Jest wiele teorii, które określają przyczyny zagłady dinozaurów. Człowiek wykończy się sam, jeśli nie będzie to wojna, do skutecznej autodestrukcji wystarczy nasza cywilizacja, która jest żarłoczna i nienasycona, przy tym nierozważna, bo tylko głupiec podcina gałąź, na której właśnie siedzi…