RESET

Mam dość! – tak sobie powiedziałem kilka dni temu. Wiadomości o liczbie zakażonych, chorych, zmarłych z powodu wirusa i to na początku dnia to zły pomysł… Sprowadzało się to do tego, że przez kolejne godziny człowiek zastanawia się, co będzie jak zachoruje i czy będzie miał szczęście w tej loterii? Stawką jest zdrowie i życie.

Dlatego oderwałem się od portali społecznościowych, od wiadomości w tv i internecie, po to aby dostrzec, że ciągle żyjemy i możemy mieć plany. Przecież ta sytuacja za chwilę się skończy. Bez względu na to co postanowią politycy, wrócimy do normalności.

Na szczęście mam jeszcze trochę książek na półce, do tego nieograniczony dostęp do booków w sieci. Powoli wkrada się też rutyna – zakupy raz w tygodniu, regularne spacery z psem, szkoła i lekcje online, gotowanie i sprzątanie. Życie trwa i trwać będzie, teraz trochę w innej formie, ograniczonej do czterech ścian i najbliższej okolicy, ale to ciągle życie, nasze życie i tylko od nas zależy jak je przeżyjemy.

Można się dołować, ale można się cieszyć chwilą i żyć nadzieją.

P.S.

Garaż wysprzątany, jeszcze najtrudniejsze zostało do zrobienia dla początkującego minimalisty – ograniczyć liczbę rzeczy. Poprzestać na tych najbardziej potrzebnych. Muszę poradzić sobie z sentymentalnymi wspomnieniami. Ma na przykład jeszcze kasety magnetofonowe, które dla mojej córki są niczym artefakty dla archeologa. Dla mnie pierwszy walkman SONY, kupiony za pierwsze zarobione pieniądze ciągle jest jakimś kawałkiem życia, wspomnieniem czasów, które minęły bezpowrotnie… Walczę i wkrótce się z tym uporam 😉

ZMĘCZENIE?, TO MOŻE JEDNAK MINIMALIZM?

To już kolejny tydzień. Zastanawiam się jak długo wytrzymamy w domach. Pogoda za oknem zachęca do wyjścia na spacer, rozsądek podpowiada jednak, że należy unikać wszelkimi sposobami kontaktu z innym człowiekiem – nikt nie może być pewien, że nie jest nosicielem groźnego wirusa.
Praca w domu, czas na czytanie, na porządkowanie myśli i rzeczy. Tu wracam do minimalizmu.
Od dawna przyglądałem się jak bardzo konsumpcja zdominowała życie nasze. W tygodniu zaganiani, żeby zarobić pieniądze, weekendy w galeriach handlowych, żeby odreagować zmęczenie dnia powszedniego.
Błędne koło, napędzane sprytnymi sztuczkami specjalistów od marketingu. Każdy sezon to nowa moda, a na dodatek spada jakość ubrań. Kupujemy więcej, częściej i zanim się zorientujemy mamy pełne szafy ubrań, które nie nadają się do noszenia. Wykorzystują to firmy, które wystawiają kontenery na zużytą odzież. Niestety, tylko część z nich zajmuje się pomaganiem i działalnością charytatywną, pozostałe realizują założenia czysto biznesowe. Konsumenci zapełniają kontenery rzeczami, bo brak miejsca w szafie, bo kolejny sezon się zbliża. To błędne koło. Ciągle tylko kupuj, kupuj i kupuj.
Minimalizm jest odpowiedzią na wewnętrzny bunt wielu z nas. Zgromadzone rzeczy zaczynają przytłaczać człowieka. Elektronika, gadżety podobnie jak ciuchy zmieniają się sezonowo. Poza tym rozwój technologi sprawia, że jesteśmy zmuszeni do regularnej wymiany telefonów. W starych komórkach nie jest aktualizowany już system operacyjny. Z czasem nie możemy korzystać z aplikacji, do których się przyzwyczailiśmy. Podobniej jest z komputerami, kolejne wersje oprogramowania wymagają do płynnego działania wydajniejszej grafiki, lepszego procesora. Tak jest ze wszystkim.
Świat pędzi jak oszalały, zmusza się nas, abyśmy dotrzymywali mu kroku.
Trzy tygodnie temu stało się coś nieoczekiwanego. Wirus, groźba choroby zatrzymały to koło zamachowe, napędzające wszechobecny konsumpcjonizm. Zamknięte galerie, konieczność spędzania czasu w domu ma swoje plusy. Jest czas, by zajrzeć do szuflad, szaf, garaży, piwnic i strychów. Można spojrzeć na swoje „zbiory” i zastanowić się „quo vadis” człowieku?
Od kilku dni porządkuję swoje zbiory rzeczy. To nie wszystko, sięgam głębiej, staram się uporządkować myśli. W domu, w którym jest komplet domowników bywa trudno, ale da się. Zachęcam wszystkich do refleksji nad tym wszystkim co nazywamy stylem życia? Może warto coś zmienić w przyszłości. Ja będę próbował.
Dużo bym dał, żeby każdy dzień, który spędziłem w galerii na zakupach wykorzystać inaczej. Gdy skończy się czas izolacji, to pierwsze miejsce do którego się udam z pewnością nie będzie sklepem. Marzę o spacerze po lesie, treningu na rowerze, daleko, daleko poza miastem. Tam gdzie czuć wolność i przestrzeń ograniczoną tylko linią horyzontu, tam gdzie wzrok już nie sięga… Tak mało cenimy wolność. Była tak powszechna…, nie docenialiśmy jej. Minimaliści zwracają uwagę, że nie ma nic bardziej cennego od czasu. Nie da się go kupić, ale łatwo go spieniężyć. Zawsze uważałem, że aby poczuć się szczęśliwym, trzeba chcieć więcej. Byłem w błędzie, trwoniłem czas na nieistotne sprawy, toksycznych ludzi. W zeszłym roku zweryfikowałem część projektów, które mocno absorbowały mój czas. Zamiast odpoczywać, czytać, być w domu z rodziną starałem się naprawiać, to czego się nie da uleczyć.
Ludzie zawsze będą pazerni na władzę, osobiste korzyści. Większość tylko udaje społeczników, a jak przyjdzie co do czego sprzedają się politykierom, małym cwaniaczkom. Szkoda na to czasu, mojego czasu.
Ten czas kwarantanny utwierdza mnie w przekonaniu, że to dobry moment na zmiany.

NIE, DZIĘKUJĘ!

Siedzi sobie człowiek spokojnie w domowym zaciszu. Wszystko jest dobrze do czasu aż włączysz komputer i przeczytasz bieżące informacje.
Politycy robią swoje, grają na emocjach. Maskują w ten sposób prawdziwe problemy. Niestety wielu naiwnych wciąga się w tę grę. Pokrzykują, wyrażają oburzenie i co z tego? Trzeba pamiętać, że „krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje”.
Takie histeryczne reakcje to sposób na maskowanie swojej bezradności, ale nie mi to oceniać. Czas pokaże, jakie postawy są najwłaściwsze. Trzeba tylko pamiętać, że po tym wszystkim będzie trzeba odbudować lokalną gospodarkę, zadbać o ludzi. O dotacjach na te cele zadecyduje rząd, a to bardzo pamiętliwi ludzie… Więcej pokory, myślenia o tym co dziś, ale jeszcze więcej odpowiedzialności za to co będzie jutro.
Jeśli nawet politycy doprowadzą do wyborów (nadal uważam, że to tylko wyrachowana, cyniczna gra) to nikt nie jest w stanie zmusić mnie, abym świadomie narażał zdrowie mojej rodziny. Moi bliscy są ważniejsi od gierek polityków. Takim pomysłom mówię po prostu: NIE, DZIĘKUJĘ!
Dziś trzeba odrzucić emocje i skupić się na tym, by dożyć kolejnych wyborów. Wtedy musimy tak zmobilizować społeczeństwo, aby wreszcie coś zmienić. Zamiast maszerować po ulicach, trzeba pójść do urn wyborczych!
Co to za demokracja, w której połowa ludzi nie głosuje? Tak naprawdę w naszym kraju mniejszość decyduje o życiu całej społeczności. Na dodatek ostatnio chodzimy głosować głównie przeciwko. Ciągle brakuje kandydatów, których z pełnym przekonaniem można poprzeć i potem się nie wstydzić, gdy pajacują w mediach… No tak, ale jeśli o wszystkim chce i decyduje partia, to nie ma się co dziwić, że wszystko działa według zasady: mierny, bierny, ale wierny…
Na dziś – jesteśmy w domu, odpowiadamy za zdrowie naszych najbliższych, a politycy, cóż i tak zrobią co zechcą. Mandat wygaśnie im dopiero za kilka lat.
Naszym podstawowym celem na najbliższe tygodnie jest po prostu przetrwać, przeżyć…