123 RUN

Numer startowy, dzień przed biegiem.

Wiosna, każdy słoneczny dzień ładuje moje akumulatory na maksa i sprawia, że mi się chce!!!

Zaczynam nowy etap. Cały czas jestem w trakcie zmagań ze swoimi słabościami. Celem nadrzędnym jest odzyskanie formy sprzed lat.

W zeszłym roku dokładnie się przebadałem. To podstawa jeśli chcemy bezpiecznie wrócić do intensywnego uprawiania sportu. W projekcie „NADZWYCZAJNI” przez kilka miesięcy pracowałem nad swoją kondycją. Bartek Olszewski (Warszawski Biegacz) zadbał o to, abym przetrwał najgorsze chwile. Początki były naprawdę trudne. Ból, pot i czasem łzy, ale zgodnie z dewizą: „Nigdy się nie poddawaj” nie rezygnowałem z treningów. Tak naprawdę to była walka o powrót do zdrowia.

Po kilku miesiącach intensywnej pracy, byłem gotów do ostatecznego testu. Sprawdzian odbył się 13 października 2019 w Berlinie. Pierwszy bieg na 10 km w moim życiu ukończyłem, ani razu nie zatrzymałem się. Jestem z tego dumny. Mój czas nie był imponujący: ponad godzina, ale zrobiłem to w takim tempie, na jakie pozwoliło mi moje zdrowie.

Meta, były chwile zwątpienia, ale Asia Jóźwik dopingowała mnie przez cały bieg.

Myślicie, że odłożyłem buty do biegania na do szafy? Nic z tego! Kto mnie zna, wie że nigdy się nie poddaję. Mam wytyczony konkretny cel, ale o tym w innym miejscu jeszcze napiszę.

Biegam cały czas. Jesień to rundy biegowe na ścieżkach wokół Parku Południowego – moim zdaniem to najpiękniejszy zielony zakątek we Wrocławiu. Trochę czasu spędziłem na bieżni tartanowej, robiąc kilometry wokół boiska na Ołtaszynie. Gdy całkiem załamała się pogoda i smog zaczynał dawać się we znaki moim płucom, kupiłem karnet na siłownię.

Przez kilka zimowych miesięcy można było mnie spotkać na bieżni w „Zwycięska Gym & Fitness Center”. To miejsce jest moim odkryciem. To przypadek sprawił, że akurat tam moja córka trenuje Taekwon-do pod okiem Macieja Mileckiego (super trener). Czekając na koniec jej zajęć mogłem zobaczyć jak działa ten klub. Nigdy nie przepadałem za atmosferą siłowni, charakterystyczny zapach, czasem zbyt gorąco i ta monotonia… Ta siłownia jest inna. Po pierwsze nie jest nudno, bo bieżnie są ustawione wzdłuż okien, za którymi tętni życie. Widok nieba też pomaga w ćwiczeniach. Bardzo dobrze działa klimatyzacja. Nawet gdy jest wielu ćwiczących nie czuć ich obecności, ani wysiłku, jaki wkładają w ćwiczenia. Jest pewna udowodniona zależność między zapachem a intensywnością pracy. Nie da się jej zamaskować chemią, która chroni podobno przed przykrym zapachem potu nawet do 48 godz. ( jaki cywilizowany człowiek potrzebuje na dwa dni rezygnować z higieny osobistej, bez wody, bez mycia?…, mniejsza o to). Wracając do tematu, siłownia ZWYCIĘSKA GYM & FITNESS CENTER daje radę. Jest jeszcze coś o czym muszę wspomnieć. Pracownicy, trenerzy są świetni i bardzo otwarci. Zawsze można zapytać, poradzić się, a gdy poczujemy, że potrzebna jest nam stała opieka trenerska (którą zalecam, każdemu początkującemu) można umówić się na współpracę z wybranym instruktorem.

Ja po kilku miesiącach poczułem się tam jak w domu, wrócę z pewnością, jak tylko skończy się przyjazna pogoda dla biegaczy i rowerzystów. Dla mnie to czas zimowy, gdy niska temperatura i opady oraz smog zmusi mnie do rezygnacji z treningów na powietrzu. Wiem, wiem wielu biegaczy i rowerzystów trenuje cały rok na zewnątrz, bez względu na warunki pogodowe. Ja jednak wyznaję zasadę, że musi być bezpiecznie. Jazda rowerem szosowym po zmierzchu, gdy pada deszcz jest dla mnie zbyt niebezpieczna. Bieganie w smogu też nie należy do najprzyjemniejszych i najlepszych sposobów na zdrową aktywność. Każdy decyduje sam. Inaczej jest w dużej aglomeracji, inaczej, gdy się ma dostęp do lasu, drogi poza miastem, bliżej natury, z dala od spalin samochodów.

Dziś już mogę się do tego przyznać otwarcie: jestem uzależniony od sportu, od regularnego wysiłku fizycznego. W ciągu kilku miesięcy przestałem przybierać na wadze, poprawiły się moje ogólne wyniki wydajności i wytrzymałości. Było ciężko na początku. Nawet, przez chwilę musiałem wspomagać się lekami, bo miałem zbyt wysokie ciśnienie krwi. Lekarz dla bezpieczeństwa zalecił mi terapię farmakologiczną i monitorowanie stanu. Po kilku tygodniach regularnego biegania, odstawiłem leki. Ciśnienie wróciło do normy. Dziś czuję się zdrowszy, mam więcej energii do życia i działania. Uznałem, że przyszedł czas na kolejny etap. Po przerwie zimowej wracam w plener, do biegania i na rower. Przestałem regularnie jeździć, ze względu na biegowy plan treningowy. Teraz już mogę połączyć te aktywności w całość. Nie mogę się już doczekać, aż wsiądę znowu na szosę. Mój kochany CANYON już jest po serwisie i czeka. Bardzo się stęskniłem za treningami na rowerze.

Wiosno przybywaj!

123RUN!!!

„DEMOKRACJA TO TYRANIA NIEDOINFORMOWANYCH”

Czy czwarta władza zawiodła? Prasa miała być gwarantem ciągłości demokracji. Niestety, coś poszło nie tak. Może zabrakło ludzi w pełni ideowych, odpornych na korupcję. Współczesne środowisko dziennikarskie zostało podzielone.

Czytamy gazety, oglądamy programy informacyjne w TV – propaganda, to słowo zaczyna być synonimem informacji. Przeglądam programy stacji niekomercyjnych i jednocześnie dla porównania prywatne. Dostrzegam, że tworzą obraz dwóch równoległych rzeczywistości. Widzę dwa światy. Wartości w nich promowane znajdują się na dwóch odległych biegunach. Co jest propagandą? Co rzeczywistością? Zdrowy rozsądek nie zawsze wystarczy by oddzielić kłamstwo od prawdy. Z definicji dziennikarz powinien być rzetelny i obiektywny. Wolność słowa, swoboda wypowiedzi powinna być zagwarantowana każdemu reporterowi. Tak mówi teoria. Praktyka wygląda inaczej. Ostatecznie decyduje jednak rachunek ekonomiczny. Wydawanie gazet w wersji papierowej jest kosztowne. Z samego abonamentu trudno jest utrzymać redakcję. Dlatego potrzebne są artykuły sponsorowane i reklamy… Demokracja przegrywa z kapitalizmem. Szefowie redakcji często stoją przed dylematem: co i jak publikować by zarobić na utrzymanie tytułu? Muszą dbać o finanse, aby mieć z czego wypłacać pensje. Kapitalizm jest bezwzględny. To rak, który toczy podstawy systemu demokratycznego.  Na układy nie ma rady i kto chce przetrwać na rynku mediów z czasem zaczyna naginać zasady.  Demokracja nie może istnieć bez wszystkich czterech, niezależnych, niezawisłych rodzajów władzy. Tymczasem wolne media, które miały być bezpiecznikiem są mocno uzależnione od kapitału, na który z kolei mają wpływ politycy. Niedoinformowani wyborcy to problem demokracji. Często zmanipulowani nieprawdziwymi informacjami podejmują decyzje w ich przekonaniu słuszne. Kreowanie wizerunku na potrzeby kampanii wyborczych jest powszechne. Dzięki temu na ważne stanowiska powoływani są ludzie pozbawieni kompetencji. Nie potrafią podejmować decyzji, racjonalnie zarządzać. Na efekty ich działań nie trzeba czekać zbyt długo. Kadencja trwa jednak cztery do pięciu lat. W tym czasie trudno pozbawić stanowiska posła, wójta, prezydenta. W trakcie kadencji cała władzę wykorzystują zazwyczaj by utrwalić swój fałszywy wizerunek w mediach społecznościowych. Władza daje im możliwość dysponowania środkami za które mogą „kupić” sobie przychylność niektórych mediów (artykuły sponsorowane, reklamy, dotacje itp.). Tak rodzi się symbioza, bez której nie mogłaby przetrwać np. gazeta, ani prezydent na urzędzie. Wpadamy w błędne koło. Cierpią na tym ludzie. Zwykli obywatele, których pozbawia się możliwości stabilnego rozwoju. Za kilka srebrników rezygnują z własnej niezależności. Zamiast dążyć do samodzielności, niezależności ekonomicznej uzależniają się od zapomóg. Za kilka groszy premii i utrzymanie stanowiska zgadzają się na naruszenie prawa do własnej godności. Źle zarządzane państwo, miasto staje się więzieniem dla obywatela. Jesteśmy bardzo krótkowzroczni. Skupiamy się na tym co jest tu i teraz. Co stanie się z następnymi pokoleniami? W imię doraźnych korzyści jesteśmy w stanie zgodzić się na zgniłe kompromisy. Korzystają na tym miernoty, które z łatwością wygrywają demokratyczne wybory z poparciem lobby finansowego… To nie tak miało być. Pół wieku komunizmu, ponad wiek pod zaborami i ciągle te same błędy. Czy naprawdę nie potrafimy być ponad to? Kiedy nasze społeczeństwo przejrzy na oczy i zrozumie, że istnieją wartości nadrzędne, ważniejsze od kilkuset złotej zapomogi. Ja wolę żyć w przekonaniu, że to co mam na talerzu to wynik mojej pracy, a nie zasługa i dobra wola, czy też przejaw „hojności” polityka… Tyle mówimy o wolności, a pozwalamy na to, by się uzależniać od innych i do tego takich miernot… Czwarta władza – wolne media – to najważniejszy filar demokracji. Możemy bez niej żyć, da się siedzieć na taborecie z trzema nogami, ale naprawdę stabilnym siedziskiem jest krzesło z czterema nogami i wygodnym oparciem. Demokracja, zdrowy system to organizacja ludzi dobrze poinformowanych. Oddzielajmy plewy od ziaren. Przekaz społeczny powinien być w pełni obiektywny, a propaganda odpowiednio nazwana i zdefiniowana. Ludzie będą chodzić na wybory, ale to od dziennikarzy zależy jak będą głosować. Ważne by robili to świadomie, a prawda o rzeczywistych kompetencjach kandydatów powinna być powszechna. To recepta na uzdrowienie demokracji, inaczej czeka nas kolejna rewolucja…, gdy już będzie tak źle jak już bywało….