GENIALNE POLSKIE UMYSŁY

Nasz naród potrzebuje powodów do dumy. Potrzebujemy odbudować wiarę w autorytet, nasza młodzież potrzebuje wzorców do naśladowania.

Polacy wiedzą, że ich narodowymi bohaterami są Józef Piłsudski, Tadeusz Kościuszko, inni dowódcy, którzy prowadzili ludzi często na rzeź…

Co z genialnymi, wybitnymi umysłami naszych naukowców? Dlaczego nie edukuje się naszej młodzieży i nie przybliża historii życia takich ludzi jak Maria Skłodowska-Curie, Jerzy Różycki, Marian Rejewski, Henryk Zygalski, Stefan Banach?

O najsłynniejszej polskiej chemiczce coś jeszcze wiemy. Noblistka, rad i polon… Co może powiedzieć o naszych genialnych matematykach współczesna młodzież? Chyba niezbyt wiele…

Jeśli mamy budować społeczeństwo, którego dobrobyt i gospodarka będzie oparta o wiedzę, to już najwyższy czas pokazać i przypomnieć historię życia i osiągnięcia genialnych ludzi. Naprawdę, niesamowite umysły tworzyły historię naszej nauki.

Nie bez powodu wymieniłem kilku matematyków. 31 sierpnia 1945 roku zmarł Stefan Banach. Życiorys tego genialnego naukowca to gotowy scenariusz na film. Samouk, ambitny i skromny człowiek, a jednocześnie niepowtarzalny umysł. Czy może stać się wzorem do naśladowania dla wielu młodych pokoleń Polaków? Warto zapoznać się z jego biografią, wystarczy zajrzeć do Wikipedii https://pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Banach lub pod tym adresem: http://www.lwow.com.pl/m.htm ) . Był tak uzdolniony, że został asystentem profesora Antoniego Łomnickiego na Politechnice Lwowskiej i to bez dyplomu ukończenia wyższej uczelni. Nie miał wtedy jeszcze żadnego stopnia naukowego. Zresztą bardzo ciekawa jest historia z jego doktoratem. Trzeba było użyć podstępu, aby zjawił się na obronie swojej pracy doktorskiej, o której nawet nie wiedział, że ją napisał…

Stefan Banach, genialny samouk, mimo trudnego dzieciństwa, nie poddał się. Odkrył w sobie pasję do matematyki i dzięki swojemu genialnemu umysłowi stworzył wiele teorii, które zna dziś każdy matematyk na świecie. To może być wzór do naśladowania, jak można walczyć z przeciwnościami losu i co można osiągnąć dzięki paski i determinacji. Uważam, że jest naukowcem, którego można postawić na równi, z innym genialnym człowiekiem. Jego osiągnięcia matematyczne można porównywać do odkryć austriackiego fizyka Alberta Einsteina.

Bohaterami, o których zapominamy są też genialni matematycy, którzy złamali kod legendarnej Enigmy i to jeszcze przed wybuchem Drugiej Wojny Światowej. Opracowali metodę łamania niemieckiego szyfru wojskowego. Jest kilka ekranizacji ich walki o przetrwanie wojny, to piękna historia… Faktem jest, że przed wojną potrafili zrobić coś, czego nie udało się dokonać innym kryptologom na całym świecie. W czasie wojny z ich odkryć korzystali alianci, którym Polacy przekazali swoje odkrycie…, tak po prostu w imię wsparcia walki ze wspólnym wrogiem – nazistami. Z pewnością trójka polski kryptologów przyczyniła się do skrócenia wojny i uratowania wielu tysięcy, może nawet milionów żyć ludzkich.

Takich bohaterów powinna poznać nasza młodzież. Takie genialne postacie powinny być wzorem do naśladowania i dumy. To byli POLACY, których do dziś ceni i podziwia cały świat, za pozytywy wkład w rozwój naszej cywilizacji.

Każdy współczesny nastolatek wie kim jest Robert Lewandowski…, świetny sportowiec, który potrafi kopać piłkę. Daje masom rozrywkę i powód do dumy. Do tego też trzeba mieć talent i niesamowita siłę woli, aby utrzymać dyscyplinę trudnych treningów. To też godne podziwu i naśladowania cechy. Jednak to naukowcy, skromni ludzie, w swoich laboratoriach, pracowniach, w zaciszach gabinetów zmieniają nasz świat. To im powinniśmy wykrzykiwać na ulicach: CZEŚĆ I CHAŁA BOHATEROM! Tylko trudno dopasować do tej odezwy glany i koszulki z falangą…

Zapytajcie ucznia szkoły podstawowej kim jest Stefan Banach? Czym jest przestrzeń Banacha? Matematyka wróciła na egzamin maturalny stosunkowo niedawno, może właśnie dziś jest dobry moment, dobry czas aby naszym dzieciom, młodzieży wskazać inne wzorce do naśladowania. Dzieciaki mają problem z tabliczką mnożenia, ale za to świetnie radzą sobie z grami online… Coś tu nie tak… Do tego nasze dzieci z zadziwiającą naiwnością wierzą we wszystko co znajdą w Internecie. Nie weryfikują wiedzy, bo nie uczą się analitycznego myślenia i historii. Potem zdarzają się takie „potworki”, które po lasach palą swastyki i dziękują katowi swojego narodu, za to że był… Oddają mu hołd… To właśnie ten „lider” nazistów skazał Słowian na zagładę. Skąd to się bierze? Z braku znajomości historii swojego narodu, braku szacunku dla prawdziwych bohaterów… Uczyć, jeszcze raz uczyć i uczyć.

Tymczasem kręcimy i zapraszamy młodzież do kin na gnioty typu „Zenek”. Za publiczne pieniądze? Zresztą nieistotne, kto za to „dzieło” zapłacił… Może komuś się podobało, szanuję. Tylko, czy naprawdę…? Zostawmy to. Gloryfikujemy kopaczy, idolami naszych dzieci są piosenkarze z większym lub mniejszym talentem i celebryci…

Co to ma być? Do czego nas to zaprowadzi? Politycy wiedzą, że mądry naród nie pozwoli się łatwo manipulować. Głupi uwierzy we wszystko co mu powiedzą w telewizji. Za komuny w domach rozmawiało się o tym jak bardzo ważna jest wolność. Nikt nie chciał słuchać przy obiedzie, o tym ile mu państwo dopłaciło do talerza zupy. Dziś znowu politycy „dokładają” nam do życia „plus”. Z tym, że tak naprawdę robią to na wielki „minus”. Żyjemy na kredyt i to taki, który w naszym imieniu zaciągają inni. MY TO BĘDZIEMY SPŁACAĆ! Senator Wadim Tyszkiewicz od dawna mówi, że brakuje w szkole lekcji ekonomii. Zgadzam się z nim. Naród, który ma tak wybitnych matematyków w swojej historii nie potrafi liczyć, myśleć analitycznie. Poprawnie bilansować, rachunek zysków i strat… Liczy się tylko tu i teraz, a co będzie za rok? Mam wrażenie, że przeciętny Polak utracił zdolność rozumienia prognoz gospodarczych. Czasem ma problem, by pojąc czym jest ułamek, wartość netto, brutto, procent…

MATEMATYKA TO KRÓLOWA NAUK. Fizyk pewnie się z tym nie zgodzi, pamiętam jak często dyskutowaliśmy na Uniwersytecie Wrocławskim z matematykami, o tym która dziedzina nauki jest ważniejsza: matematyka, czy fizyka? Znajomość podstaw obu jest niezbędna, do lepszego rozumienia współczesnego świata.

Czas by odkryły to nasze dzieci. Zrozumiały, że kilka głosów więcej może w demokracji znaczyć wszystko. Uczmy je w szkole, w domu jak bardzo ważne jest świadome głosowanie w wyborach. Jak bardzo ważne, by reprezentowali nas ludzie godni zaufania. Bez tego nie będzie dobrze. Abyśmy mogli na nich liczyć nie tylko w dobrych czasach, ale by nasi liderzy wiedzieli co robić w czasach trudnych. Ciąży nad nami widmo wielkiego kryzysu gospodarczego, który nadchodzi… Większość polityków powie nam wtedy, że jeśli umiesz liczyć, to licz na siebie…

Obym okazał się złym prorokiem… Jednak rachunek prawdopodobieństwa, w połączeniu w wiedzą historyczną… Można policzyć i przewidzieć co nas czeka.

TURKUS KOLOREM PRZYSZŁOŚCI, W ZARZĄDZANIU I NIE TYLKO?

Praca zdalna to przyszłość.

JEDNA przeczytana publikacja i spotkanie z organizacją, w której podejmowane są próby wdrożenia nowego modelu zarządzania? Jak bardzo takie zdarzenia potrafią ożywić wspomnienia.

W dzieciństwie byłem zafascynowany harcerstwem. W mojej miejscowości nie było drużyny, więc ją po prostu założyłem. Właściwie reaktywowałem tę, która kiedyś działała na tym terenie. Skorzystałem z możliwości kontynuowania pewnej tradycji. Wróciłem do nazwy drużyny, numeru. Wszystkie pozostałe elementy organizacyjne musiałem stworzyć od podstaw. Sam ukończyłem w ekspresowym tempie kurs drużynowych. Szkolili mnie najlepsi instruktorzy ZHP ? w korporacji jest to odpowiednik studiów podyplomowych z zarządzania duży zespołem.  

Jednak pewną rzecz zrobiłem trochę intuicyjnie ? kierowałem drużyną, bo miałem autorytet wśród młodych harcerzy, ale od samego początku pozwalałem im brać odpowiedzialność za swoje działania. Dotyczyło to wszystkich członków naszego zespołu. Obserwowałem i rozmawiałem o pasjach poszczególnych druhów i druhen. Starałem się zachęcać ich do rozwijania swoich talentów dla dobra całej drużyny. Z czasem, po kilku latach wiedzieliśmy kto jest dobry i w jakiej dziedzinie, komu sprawia satysfakcję praca na określonym polu. Otwierałem też przestrzeń do próbowania, ale zawsze robiliśmy to razem w czasie dyskusji. Wspólnie wyznaczaliśmy cele jakie ma osiągnąć drużyna w danym roku i w jaki sposób chcemy je zrealizować. Nigdy nie był to sztywny plan. Zawsze był tak określony i zapisany, że byliśmy w stanie okresowo weryfikować poziom jego realizacji.

Przypomina Wam to coś? Tak postrzegam sprawne organizacje turkusowe. Każdy członek zespołu ma jakiś talent, wystarczy tylko umieć się do tego przyznać i wyrazić chęć do realizowania określonych zadań, oczywiście przy pełnej akceptacji i wsparciu wszystkich pozostałych. Razem wspólnie odpowiadamy za prawidłowe funkcjonowanie firmy, pamiętając przy tym zawsze, że nasze indywidualne zaangażowanie będzie oddziaływać na wszystkich. Tu rodzi się przestrzeń dla naturalnych liderów, którzy potrafią rozmawiać, wspierać, organizować i motywować, jak i dla tych wszystkich, którzy lubią podchodzić do pracy zadaniowo.

W dorosłym życiu zarządzanie zespołem nie było już takie proste. Mimo to stosowałem te metody, gdy maiłem wolną rękę i zawsze przynosiły oczekiwane rezultaty. Niestety nie zawsze ma się takie możliwości. Jesteśmy społeczeństwem, które uczy się zasad uczciwej konkurencji, dbania o dobro wspólne jak o własne. To nowe spojrzenie. Odmienne, od tego czego doświadczali nasi rodzice i dziadkowie. Szacunek dla wspólnoty, dobro wspólne jako wartość? Całkowite przeciwieństwo czasów komunizmu ? gdzie wspólne ? oznaczało niczyje, a wygrywał ten, który miał układy w komitecie partyjnym. Czasem dziś jeszcze spotykamy to w korporacji ? kto ma układ z prezesem, dyrektorem generalnym, może liczyć na przywileje i nie musi wcale być efektywnym i dobrym menadżerem, żeby robić karierę.

Uczymy się jak odejść od tych destrukcyjnych zasad. To długi i trudny proces. Jeszcze trochę potrwa zanim wykształcimy pokolenie zdolne do pracy zespołowej i szanujące wspólnotę jako wartość. Uczciwość, zaangażowanie, prawdziwa konkurencja oparta na jasnych zasadach i tej podstawowej ? wygrywa naprawdę najlepszy.

Turkus to przyszłość zarządzania. Pandemia pomogła ludziom uwierzyć, że nie potrzebują nad głową menadżera, który będzie ich dyscyplinował i zmuszał do pracy. Wielu pracowników udowodniło sobie, że potrafią się samoorganizować. Są w stanie układać sobie czas pracy i wykazywać się niespotykaną do tej pory efektywnością. Nie muszą tracić czasu na dojazdy do biura, a w czasie dnia roboczego potrafią pogodzić obowiązki prywatne z firmowymi i to w taki sposób, aby znaleźć jeszcze czas na relaks, na swoje pasje, na czas dla rodzimy. To ważna lekcja dla kadry zarządzającej, jak i dla tych, którzy nigdy nie byli ?samozatrudnieni?. Mogli się przekonać jak to jest być odpowiedzialnym za swoje stanowisko pracy, za tempo i sposób realizacji zadań. Udało się. Wiele firm postanowiło zmienić dotychczasowy sposób funkcjonowania, praca zdalna staje się powszechna i popularna.

To będzie miało swoje konsekwencje. W przypadku menadżerów, wielu będzie czuło niedosyt. Władza i możliwość kontrolowania pracowników daje pewną satysfakcję, podbudowuje ich własne ego, często pozwala walczyć z kompleksami. Teraz zostaną pozbawieni możliwości bezpośredniego kontrolowania podwładnych. Jeśli na dodatek ich autorytet wynikła tylko z tego, że zmuszali ludzi do pracy stosując ?soft mobbing?, to dziś będą musieli zmienić swoje podejście. W zasadzie to tylko ten typ zarządzających domaga się osobistych spotkań w biurze. Chce powrotu do pracy na zasadach takich, jakie obowiązywały przed pandemią.

Paradoksalnie Covid-19 może przyspieszyć zmiany ewolucyjne na naszym rynku pracy. Liderzy, którzy mają wiedzę i autorytet nadal będą realizować swoje dotychczasowe cele z zespołami, które im ufają. Pozostali będą musieli odnaleźć się na nowo.

W każdym razie ? samoorganizacja, praca w zespole i umiejętność brania odpowiedzialności za efekty swojej pracy indywidulanej, która jest częścią całego zadania to przyszłość. Te cechy będą największą wartością dla pracodawcy w rozmowach z nowymi pracownikami. Takiej przyszłości potrzebujemy, to nie rewolucja, raczej kolejny etap, ewolucyjna zmiana. Zdalna praca wykonywana dawniej głównie przez informatyków, przedstawicieli wolnych zawodów jest dziś normą, oczywistością. Przynajmniej wszędzie tam, gdzie do realizacji zadań potrzebny jest tylko komputer i dobre łącze internetowe.

Czas jaki spędziłem z harcerzami, pomógł mi zrozumieć, że można pracować inaczej. Nie muszę zdawać się na osąd szefa, mogę mieć własne zdanie. Ważne, by ludzie szanowali siebie nawzajem i potrafili wykorzystywać wszystkie swoje talenty do budowania dobra wspólnego.

Wyobrażam to sobie i obserwuję w wielu firmach. Najtrudniej będzie zaszczepić taki sposób myślenia w partiach ? politycy to inny rodzaj ludzki, inny gatunek, ale przed pandemią wielu rzeczy nie byliśmy w stanie przewidzieć, a jednak udało się nam dostosować. Gdyby wcześniej turkus był bardziej popularny, to pewnie skutki zarazy i dla gospodarki były by inne. Dużo pracy przed nami, ale to się dziej, świat się zmienia.

Świadomość konieczności zmian już jest i będzie narastała z czasem. Naprawdę trudne chwile są jeszcze przed nami. Kryzys gospodarczy zmusi menadżerów do szukania nowych rozwiązań. Może uda się przy okazji wyeliminować z organizacji dyrektorów, kierowników, a może nawet prezesów? Jednym słowem, może uda się odsunąć od władzy ludzi, którzy nigdy nie powinni mieć wpływu na życie i rozwój innych.

DLACZEGO WIERZYCIE W BOGA, A W COVID-19 NIE?

Andrzej w tym roku skończył siedemdziesiąt lat. Świętowaliśmy jego ostatnie urodziny już w trakcie pandemii. Ze względu na jego wiek, stosowaliśmy się do zaleceń lekarzy ? dystans i brak bezpośredniego kontaktu oraz maseczki. Mój teść był najstarszym członkiem naszej rodziny. Pięć lat temu udało mu się pokonać raka. Dostał szansę na drugie życie. Mogę o Nim tylko powiedzieć, że był człowiekiem o dobrym, niemal gołębim sercu. Nie miał wrogów, zawsze był duszą towarzystwa. Żył skromnie i uczciwie. Mimo iż pokonał raka, wirus okazał się silniejszy. Znalazł czuły punkt i zaatakował to co najbardziej w nim ceniliśmy. Jego serce zatrzymało się po tygodniu walki, w niedzielę nad ranem?

Musicie sobie zdać sprawę z jednej rzeczy ? najbardziej okrutną cechą tej choroby jest bezsilność i brak możliwości pożegnania się z umierającym. Chorzy odchodzą we śnie, jedyne co mogą usłyszeć to dźwięk aparatury medycznej, odgłosy respiratora i szelest kombinezonów ochronnych personelu medycznego. Nie ma szansy na ostatni uśmiech, dotyk dłoni, płacz czy szept? Pozostanie wam tylko wybór urny na prochy po kremacji, bo taki rodzaj pochówku jest zalecany w przypadku zmarłych, zarażonych Covid-19?

To już prawie pół roku, gdy poranne wiadomości zaczynają się od rutynowych informacji o liczbie zakażonych, chorych i zmarłych. Póki nie dotyka to nas bezpośrednio są to tylko liczby, podobne do tych, które słyszymy z ust prezentera pogody ? dziś będzie 26 stopni w ciągu dnia? Wczoraj wykryto 843 nowe przykładki zakażenia, zmarło 13 osób? To tylko liczby. Do czasu, gdy jedną z nich stanie się bliska ci osoba, ktoś z rodziny, a może tylko kolega, znajomy. To wystarczy. Wtedy zaczyna do nas docierać, że wirus istnieje, a nasza cywilizacja walczy o przetrwanie? Każda liczba to człowiek, stres, dramat dla rodziny, osobna tragedia, napięcie, ból, niepewność, oczekiwanie…

Zastanawiam się, dlaczego naród, który w znaczącej większości deklaruje wiarę w Boga, nie chce uwierzyć w istnienie wirusa, którego obecności doświadczamy każdego dnia. Możemy go nawet zobaczyć pod mikroskopem. Wystarczy poszukać w Internecie i możemy przekonać się na własne oczy jakie są skutki zakażenia i choroby, którą wywołuje ten drobny fragment RNA. Mimo to lekceważymy wszystkie zalecenia lekarzy i specjalistów. Polak znowu jest najmądrzejszy.

Do dziś nie wiemy, jak zaraził się nasz Andrzej. Testy wykazały, że nikt z rodziny, kto miał z nim styczność nie jest zakażony. Możemy się tyko domyślać co mogło się stać. Może ktoś chory kichnął przechodząc obok niego? Może na poręczy schodów zostawił śladowe ilości wirusa. Andrzej unikał tłumów, ale poszedł na wybory, świadom zagrożenia, z poczucia obowiązku. Uwierzył politykom, że jest bezpieczny? W domu zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, by ograniczyć ryzyko jego zakażenia do minimum. Nie udało się?

Dlatego noście te cholerne maseczki! Myjcie ręce! Unikajcie zgromadzeń i zachowujcie dystans! Możecie być nosicielami. Dla was wirus może być nieszkodliwy, ale dla innych okaże się zabójczy. Naprawdę chcecie brać udział w tej loterii, w której stawą może być życie człowieka?

Przed naszym społeczeństwem kolejne wyzwania. Za kilka tygodni rozpoczyna się nowy rok szkolny. Do ławek wrócą dzieci. Wnuki po lekcjach będą wracać do domów, do swoich dziadków? Jak zadbać o bezpieczeństwo najstarszych, najbardziej zagrożonych? Wirus może być zabójczy nie tylko dla nich. Może zaatakować wszystkich?

Nie wiemy, nie potrafimy przewidzieć skutków ponownego otwarcia szkół, ale mamy uzasadnione prawo do obaw. Covid-19 jest wśród nas, potrafi być zabójczy, z pewnością jest ciągle nie do końca rozpoznanym zagrożeniem dla życia i zdrowia ludzi.

Możemy ograniczyć skutki jego działania, bardzo prostymi metodami, ale musimy to robić solidarnie, wszyscy, całe społeczeństwo.

Koronawirus istnieje, to nie jest mit, nie jest wymysłem polityków. Jest realnym zagrożeniem. Nie szukajcie dowodów na jego istnienia, bo to może okazać się bardzo bolesnym doświadczeniem? Po zakażeniu możecie czekać i jak zabraknie szczęścia to pozostanie wam tylko decyzja w jakiej urnie będą złożone do grobu prochy waszych bliskich…

Maseczka, dystans, dezynfekcja i częste mycie rąk, póki co tylko tak możemy ograniczyć rozprzestrzenianie się Covid-19…

Każdy z nas może zrobić tylko tyle i aż tyle… dla wszystkich…